Mieczysława Stefańska żali się, że jest na straconej pozycji w stosunku do firm, które we włodawskich szkołach fotografują uczniów.
- Mnie nie stać, by w zamian za możliwość wejścia z aparatem fotograficznym
do szkoły, ufundować na przykład komputer - mówi Stefańska. Zżyma się, że szkoły nie wypracowały klarownego i sprawiedliwego systemu zapraszania do współpracy zakładów fotograficznych. Jej zdaniem, taka sytuacja sprzyja korupcji.
Dariusz Semeniuk, dyrektor Gimnazjum nr 2 we Włodawie, na hasło komputer jako prezent, tylko się roześmiał. Jedyne co przyjął od firmy fotograficznej, z którą od lat współpracuje, to kalendarze dla nauczycieli. Dyrektor nie uważa, aby dla drobiazgu, jakim jest fotografowanie uczniów trzeba było ogłaszać konkurs ofert. - Nawet nie wiem, skąd jest ta firma - mówi Semeniuk.
to dlaczego nie miejscowym? Na kalendarze i długopisy szkołę jeszcze stać.
Stefańska nie wierzy, że firmy zabiegające o wejście do szkół okupują się tylko kalendarzami. Z jej wiedzy wynika, że zwyczajowo wartość "odsypu” w formie gotówki, bądź jakiegoś sprzętu sięga 25-30 proc. wartości usługi. O tyle też w jednej z włodawskich szkół musiała zmniejszyć rachunek, bo inaczej w ogóle by jej nie zapłacono. - Nie mam nic przeciwko konkurencji - zapewnia Stefańska. - Ale niech to się dzieje na zdrowych i przewidywalnych zasadach.
- Ufam dyrektorom szkół i nie podejrzewam, że wpuszczając do siebie firmy fotograficzne dopuścili się czegoś niewłaściwego - mówi Jerzy Wrzesień, burmistrz Włodawy. - Po skardze pani Stefańskiej zwróciłem się do nich wszystkich o wyjaśnienia. Przyjąłem je do wiadomości i na tej podstawie ustosunkowałem się do skargi.
Stefańska uważa, że jedynym sposobem na poskromienie nieuczciwej konkurencji w szkołach jest przyjęcie zasady, że poza uroczystościami szkolnymi w placówkach tych zdjęć w ogóle nie powinno się wykonywać. A już na pewno w czasie zajęć lekcyjnych.