Rzeczywiste koszty zorganizowania miejsca pracy dla inwalidy są bardzo wysokie - twierdzą pracodawcy.
Zgodnie z prawem, w każdej firmie, urzędzie czy instytucji niepełnosprawni powinni stanowić przynajmniej 6 proc. załogi. - Żeby sprostać wymogom i nie odprowadzać składek do PFRON musielibyśmy zatrudniać aż 25 niepełnosprawnych. A nasi pracownicy muszą być zdrowi - mówi Mirosław Iwiński, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Chełmie.
W MPEC na 254 zatrudnionych tylko dwie osoby mają orzeczony stopień niepełnosprawności. Iwiński nie wyklucza, że mógłby jeszcze kogoś zatrudnić, ale tylko i wyłącznie do pracy biurowej. Ale chętnych nie ma.
Przedsiębiorstwo każdego miesiąca odprowadza na konto PFRON około 15 tys. zł. - To i tak mniej, niż gdyby nam przyszło zatrudniać niepełnosprawnych - dodaje prezes.
Alicja Nawrocka, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy twierdzi, że wina nie leży tylko po stronie pracodawców. - Większość niepełnosprawnych jest bierna zawodowo - mówi Nawrocka. - Ci ludzie się izolują i są izolowani. Większość tylko oczekuje pomocy ze strony państwa.
Niepełnosprawni przyznają, że nie interesuje ich praca w zakładach produkcyjnych. - Jestem po studiach - mówi Maciej. - Chcę pracować w Urzędzie Miasta. Z tego, co wiem, pracuje tam wielu niepełnosprawnych. - Bo dla nas ważne są kompetencje, a nie sprawność fizyczna - mówi Teresa Wolik-Dubaj, rzecznik prasowy prezydenta. - Na 235 osób zatrudnionych w różnych wydziałach urzędu, niepełnosprawnych jest szesnastu - wylicza. - Jest to wystarczająca liczba, aby nie odprowadzać opłat do PFRON.
Ale już np. Lubelski Urząd Wojewódzki na rzecz funduszu płaci miesięcznie blisko 20 tys. zł. Pracuje tam 11 niepełnosprawnych, co stanowi zaledwie 1,7 proc. wszystkich pracowników.