Choć wyjątkowo brutalnie zabił 11-letniego chłopca, wyszedł z więzienia dwa lata przed końcem wyroku. I wrócił do rodzinnego Chełma. – Boimy się o własne życie – napisali do nas mieszkańcy
Podobne wpisy pojawiły się na naszym internetowym forum. – Ludzie w mieście mówią, że on wyszedł i chodzi wolno. Trzeba uważać na dzieci – pisze „chełmianin”. – Facet potrzebuje dożywocia. Nie zmienił się i znowu kogoś skrzywdzi – dodaje „Mirek”.
Na wypuszczenie Roberta H. zgodził się Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu, bo mężczyzna odsiadywał wyrok w więzieniu w Chmielowie.
– Koniec kary przypadał na 14 lipca 2014 r., ale skazany wnioskował o zwolnienie warunkowe. Opinia zakładu karnego była pozytywna. Postanowienie zostało wydane 27 lipca – mówi sędzia Józef Dyl, rzecznik tarnobrzeskiego sądu.
Robert H. spędził za kratkami niemal połowę życia. Do więzienia trafił jako winny zbrodni, która wstrząsnęła całą Polską.
13 lipca 1999 r. Robert H. (miał wtedy 15 lat) i Tomasz B. (12 lat) pod pozorem zarobienia paru złotych przy przeprowadzce zwabili 11-letniego chłopca do niezamieszkanego domu na przedmieściach Chełma.
Opis tego, co mu zrobili, jest przerażający. Najpierw wykorzystali 11-latka seksualnie. Potem zaczęli go dusić, zaciskając pętlę na jego szyi. Gdy upadł bili go po głowie cegłami, rzucili na niego belkę stropową, a Robert H. poderżnął mu szkłem gardło. Na koniec rzucili swoją ofiarę na schody prowadzące na niższą kondygnację i zrzucili na niego kolejną belkę. Zwłoki chłopca odnaleziono następnego dnia. Jego zabójców policja zatrzymała dzień później.
28-letni dziś Robert H. za kratkami skończył szkołę zawodową, potem średnią i studium informatyczne. W prośbie o przedterminowe zwolnienie napisał, że zrozumiał, co zrobił. Teraz chce żyć na nowo.
Sąd się zgodził, ale postawił warunki. – Nakazał niezwłoczne udanie się do miejsca, w którym wcześniej przebywał (czyli do Chełma – red.), unikanie kontaktów ze światem przestępczym i podjęcie starań o znalezienie pracy – wylicza sędzia Dyl.
Do końca zasądzonego wyroku mężczyzna będzie pod dozorem kuratora sądowego. Jeśli w tym czasie złamie prawo, wróci za kratki.
Robert H. wnioskował o wcześniejsze zwolnienie już rok temu. Wtedy sąd się na nie zgodził.