Po chełmskich ulicach jeżdżą autobusy niskopodłogowe, ale kierowcy nie potrafią obsługiwać platform dla wózków. W urzędach pracownicy uczą się języka migowego, ale swoich umiejętności nie wykorzystują. Przy budynkach tworzy się podjazdy, ale prowadzą do nich wyboiste chodniki i wysokie krawężniki.
Człowiekowi zdrowemu może się wydawać, że nasze miasto jest przyjazne dla osób niepełnosprawnych. Jednak sami zainteresowani i ich rodziny widzą to inaczej. Dlatego, że patrzą z innej perspektywy.
– Czekałam z synem na autobus – mówi Jolanta Kołtun, mama niepełnosprawnego Bartka i szefowa Chełmskiego Stowarzyszenia Integracji Osób Niepełnosprawnych
„O Godne Życie”. – Podjechał niskopodłogowy, ale okazało się, że kierowca nie potrafi obsłużyć rampy. Skończyło się tak, że wysiadł i pomógł mi wnieść wózek do autobusu.
Według Kołtunowej takie i inne utrudnienia spotykają niepełnosprawnych na co dzień. Osoby poruszające się na wózkach narzekają na nierówne chodniki i krawężniki niedostosowane do ich potrzeb. W mieście brakuje oznaczeń informujących, które miejsca i budynki są dostępne dla niepełnosprawnych. – Problemy mają nie tylko „wózkarze” – dodaje Kołtunowa. – Osobom niesłyszącym niezwykle trudno porozumieć się w urzędach. Cóż z tego, że w samym budynku „Gmachu” kurs języka migowego ukończyło 18 pracowników, skoro zainteresowani nie wiedzą, jak do nich dotrzeć? Jest za mało informacji i to trzeba poprawić. Ale oczywiście są też pozytywne zjawiska. M.in. „akcja parkingowa”. Straż Miejska naprawdę zwraca uwagę, czy kierowcy nie zajmują miejsc dla niepełnosprawnych. Zresztą sami kierujący też powoli zaczynają respektować znak koperty na parkingu.
Okazją do dyskusji o tym, co zostało zrobione, a co trzeba jeszcze poprawić będzie zaplanowane na najbliższy wtorek seminarium „Bariery architektoniczne i nie tylko...”. Rozpocznie się o godz. 10 w sali nr 83 Starostwa Powiatowego w Chełmie. Jednym ze współorganizatorów jest właśnie Stowarzyszenie „O Godne Życie”. Spotkanie ma być kolejnym krokiem, który doprowadzi do sytuacji, gdy osoby niepełnosprawne, mimo problemów ze zdrowiem, będą mogły bez problemów komunikować się z otoczeniem. – I nie chodzi tu tylko o likwidowanie barier architektonicznych – mówi Kołtun. – Równie dużym problemem jest bariera mentalna i ją także musimy pokonać. To może być trudniejsze niż obniżanie krawężników i budowa podjazdów. •