Za oknami wprawdzie jeszcze ciepło, ale w mieszkaniach już trochę mniej. Przeszkadza przede wszystkim wszechobecna wilgoć. Nie ma gdzie wysuszyć prania, przed telewizorem też nie sposób zasiąść bez koca. Tęsknota za ciepłym kaloryferem doskwiera coraz bardziej, ale spółdzielnie jeszcze zwlekają z włączeniem kaloryferów.
- Mamy w swoich zasobach 8600 mieszkań - mówi Andrzej Rogucki, prezes ChSM. - Tylko siedmiu z tej liczby właścicieli domagało się telefonicznie, aby już teraz rozpocząć ogrzewanie. Jeżeli interwencji będzie więcej, dostosujemy się do żądań lokatorów.
Wśród interweniujących znalazły się osoby, które mają małe dzieci lub kogoś chorego w rodzinie. Na ogół, choć nie wszystkich, tłumaczenie prezesa ich przekonywało.
- Czy spółdzielnia wspomaga lekarzy i apteki? - pyta nasz Czytelnik. - Przed chwilą wydałem na leki 50 zł, sam jestem chory, dziecko choruje. W końcu mam zamontowane podzielniki, więc prezes nie musi na mnie oszczędzać.
Zdaniem prezesa mniej kosztowne jest ogrzanie, lub raczej wysuszenie jednego pomieszczenia przy pomocy farelki, niż uruchomienie systemu grzewczego w całej spółdzielni. Za to także w konsekwencji zapłaci lokator. Nieprawdą jest bowiem to, że rozliczenie ciepła następuje tylko na podstawie odczytu podzielników. Część należności płaci się również w zależności od metrażu mieszkania.
- Sadzę, że miałbym dużo więcej interwencji, gdybym już teraz podjął decyzję o włączeniu ogrzewania - mówi A. Rogucki. - Prognozy pogody zapowiadają ocieplenie, więc trzeba by je było wyłączyć.
Ponowne włączenie kaloryferów to koszt kilku tysięcy złotych od bloku. Kto z członków spółdzielni usprawiedliwi taką decyzję? Tym bardziej, że w ostatnich latach rozliczanie ciepła było prawdziwą zmorą lokatorów i administracji spółdzielni. Dopiero w ubiegłym roku 80 proc. spółdzielców otrzymało zwrot pieniędzy przeznaczanych na ten cel. Spółdzielnia systematycznie zmniejsza w MPEC zamówienia na tzw. moc cieplną, zaczynają przynosić efekty remonty dachów i wymiana stolarki okiennej. Sami lokatorzy też pilnie obserwują ciepłomierze i raczej je przykręcają, a nie odwrotnie.
Żadna z lubelskich spółdzielni mieszkaniowych nie zgłosiła w tamtejszym przedsiębiorstwie energetyki cieplnej potrzeby włączenia ogrzewania. - czekamy na większych odbiorców - usłyszeliśmy w PEC w Zamościu i Białej Podlaskiej.