Radni z Gorzkowa uważają, że ich kolega Mieczysław Stefańczyk przeholował. Po tym, jak opublikował list otwarty, w którym zawarł ostrą krytykę Jadwigi Wołyniak, wójta gminy, zdecydowali się zawiadomić prokuraturę.
Wydrukował go w 700 egzemplarzach. Między innym wytknął swojej przeciwniczce takie pomysły, jak budowa krytej pływalni czy nowego stadionu z tartanowymi bieżniami, tenisowymi kortami i amfiteatrem. Jego zdaniem, jednej z najuboższych gmin w kraju na to nie stać. Zarzucił także Wołyniak, wyprzedaż majątku gminy, brak dbałości o drogi i wodociągi oraz przeciąganie różnymi sposobami radnych na swoją stronę. - Jednemu doprowadziła drogę do gospodarstwa, inny obsiewa jej pole rzepakiem, a kolejnemu zatrudniła córkę w gminie - zżyma się Stefańczyk. - Takie praktyki są karygodne.
Radni uznali, że Stefańczyk bezpodstawnie zniesławił szefową gminnego samorządu, a ich ośmieszył. - Skoro uchwała w sprawie powiadomienia prokuratury o przestępstwie została podjęta, to musi być wykonana - mówi Wołyniak.
Stefańczyk jest radnym już z trzecią kadencję. W dwóch poprzednich był członkiem zarządu. Przez długi czas murem stał za wójtem. Twierdzi, że ich drogi rozeszły się dopiero po tym, jak zapobiegł likwidacji małych szkół wiejskich, za czym obstawała Wołyniak. - To nieprawda - mówi Wołyniak. - Stefańczyk zaczął mnie krytykować, od czasu kiedy przegrał w swoim Borowie wybory na sołtysa. Oczekiwał, że je unieważnię, ale ja nie miałam ku temu żadnych podstaw. Po prostu nie pozostawało mi nic innego, jak uszanować wolę wyborców.
Wołyniak zdecydowanie broni swojego pomysłu na budowę krytej pływalni. Na ten cel chce wykorzystać niedokończony budynek mieszkalny, którym nikt w gminie nie jest zainteresowany. Na rozbudowę stadionu w budżecie gminy są już zarezerwowane pieniądze. Resztę chce pozyskać z unijnego funduszu. Do pozostałych zarzutów nie chce się ustosunkowywać. Będzie na to czas, kiedy dojdzie do rozprawy.
Stefańczyka czeka jeszcze jedna rozprawa, w roli pokrzywdzonego. Nie mógł podarować Edwardowi Cieplechowiczowi, radnemu ze wsi Czysta Dębina, że po jednym z jego jak zwykle krytycznych wystąpień miał powiedzieć, że "Stefańczykowi wysychają komórki mózgowe i trzeba go skierować na badania do psychiatry”. Chociaż obrażony radny jest przekonany, że z jego komórkami mózgowymi nic złego się nie dzieje, to postanowił już więcej do rady nie kandydować. •