O zdechłych rybach dowiedzieliśmy się od jednego z Czytelników. Nasza interwencja była natychmiastowa, ale nie zwlekał z reakcją także prezes spółki, który uprzątnął padlinę zaraz po naszej wizycie, zanim na miejscu zjawił się Powiatowy Lekarz Weterynarii.
W Kaniem hodowlę prowadzi rejowiecki Zakład Rybacki spółka z ograniczoną odpowiedzialnością. Stawy dzierżawi od Agencji Rynku Rolnego. W tej chwili magazyny są pełne ryb. W jednym mieści się ponad 20 ton. Niestety ostatnio niektórym, zwłaszcza tym największym sztukom zrobiło się w nich na ciasno i za duszno.
- Ryby zaczęły wypływać na wierzch gdzieś w połowie października. Pracownicy wyławiali je z wody i wrzucali do rowu. Od tamtej pory tam leżą. Wiceprezes, który jest także magazynierem nie reagował na moje uwagi, że trzeba coś z tym zrobić - wyjaśnia Andrzej Wrona, pełnomocnik wspólników, którego zastaliśmy tego dnia na łowisku.
Trudno nam było stwierdzić, ile zdechłych karpi wysypano do rowu. Złożono je na kilku pryzmach. Rozkładające się ryby rozwłóczyły lisy i wałęsające się po okolicy psy. Zdaniem A. Wrony ryby padły z niedotlenienia. Zdechły te największe, które potrzebują najwięcej tlenu. Nasz rozmówca nie potrafił jednoznacznie odpowiedzieć, kto mógł tutaj zawinić. Najważniejsze, że firma, której w chwili obecnej wcale nie tak łatwo zarobić na sprzedaży ryb, straciła sporo pieniędzy.
- Wcale nie było tam dwóch czy czterech ton ryb - zaprzecza Wiesław Markowski, prezes spółki. - Padło 100, może 200 kg. Wszystko już sprzątnęliśmy. Rzeczywiście trzeba to było zrobić wcześniej. Zawinili magazynierzy - twierdzi.
Prezes przyznaje, że mają kłopoty z właściwym dotlenieniem jednego magazynu, tego który jest pierwszy na cieku wodnym prowadzącym przez wieś i pola od cementowni.
- Ponieważ mieliśmy wcześniej podobne problemy, chociaż nie na taką jak obecnie skalę, zleciliśmy wykonanie badań Zakładowi Weterynaryjnemu w Puławach. Okazało się, że woda zawiera zbyt wiele azotanów, a to w efekcie powoduje ubytek tlenu. Żeby temu zapobiec musimy jak najszybciej wybudować nowy osadnik - tłumaczy prezes.
Opinię tę potwierdził także Ryszard Sztanke zastępca Powiatowego Lekarza Weterynarii w Chełmie - Ryby są śnięte z powodu dopływu zanieczyszczeń do zbiornika i braku tlenu w wodzie. Nie wpływa to jednak negatywnie na jakość mięsa hodowanych tam ryb.