Ludzie szukają różnych możliwości poprawy stanu swoich finansów. Nie zawsze udaje się porozumieć z bankiem. Jakieś możliwości dają lombardy. W jednym z nich pojawił się nawet mężczyzna, który chciał oddać w zastaw... zbożowy kombajn.
Chełmianie, żeby zdobyć parę groszy, przynoszą do lombardów, co się da. Najczęściej jest to sprzęt radiowo-telewizyjny, biżuteria i telefony komórkowe. Czasami komputery, lodówki, a nawet pralki.
– Pamiętam kobietę, która chciała zastawić futro i kożuch – opowiada właściciel innego lombardu. – Ale takich rzeczy nie przyjmujemy.
Pan Janusz przed tygodniem przyniósł do lombardu wieżę Hi-Fi. Zabrakło mu parę groszy do pierwszego. Wczoraj przyszedł odebrać sprzęt. – Wolę pieniądze z lombardu niż z banku – mówi. – Tu nie muszę przedstawiać sterty dokumentów, szukać żyrantów. Poza tym wszystkie formalności załatwiane są od ręki. Ja zastawiam sprzęt i dostaję pieniądze. To taka forma chwilówki. Z oferty lombardu skorzystał po raz pierwszy. – Miałem nóż na gardle – mówi. – Musiałem zapłacić za prąd.
Stałym klientem lombardu jest natomiast pan Piotr. – Zastawiałem już różne rzeczy: aparat fotograficzny, telefon, odtwarzacz DVD – opowiada. – Zwykle są to przedmioty wartościowe, bez których mogę się przez jakiś czas obejść.
– Połowa osób, które do nas przychodzą, to stali klienci – usłyszeliśmy w lombardzie przy ul. Pijarskiej. – Niemal zawsze zastawiają i wykupują to samo. Często już po dwóch, trzech dniach.
Większość klientów lombardu odbiera zastawiony sprzęt i zwraca pieniądze. Zdarzają się jednak i tacy, którzy do lombardu przychodzą, by pozbyć się niepotrzebnej im rzeczy i jeszcze na tym zarobić. – Mylą lombardy z komisami i dziwią się, że u nas nie ma żadnego towaru – mówi właścicielka innego z lombardów. – Do sprzedaży możemy oferować tylko to, co nie zostało wykupione w terminie.