Przez kilka ostatnich miesięcy kradli kable przewodów linii telekomunikacyjnych. Ich działalność pozbawiła setki osób możliwości korzystania z telefonów. Firmy telekomunikacyjne straciły na ich przestępczym procederze blisko 50 tys. zł
W październiku w Matuszewie ich łupem padły kable długości 450 metrów i wartości 3,5 tys. zł. Potem przenieśli się do Białopola. Ten skok przyniósł im 7 tys. zł. Zachęceni bezkarnością pojechali do Dorohuska. Wyciągnęli
ze studzienki 350 metrów kabli. Tym razem obłowili
się na 14 tys. zł. Na tym jednak nie poprzestali. Do tego samego miejsca przyszli jeszcze raz w grudniu. Zabrali 400 metrów, czym spowodowali straty w wysokości 19 tys. zł.
– Po każdej kradzieży wypalali kable na skraju lasu w okolicy zbiornika retencyjnego w pobliżu Dubienki. Potem, już jako kolorowy złom, sprzedawali w różnych punktach skupu na terenie Chełma – opisują działanie sprawców policjanci. – Odwiedzając je, posługiwali się kradzioną książeczką wojskową.
Na razie w ręce policji wpadli tylko 20-letni Sebastian Ł. i jego 19-letni kolega Piotr Z. Przyznali się do winy. Pozostałych trzech członków gangu wciąż pozostaje na wolności. Ich personalia są znane, a zatrzymanie to tylko kwestia czasu.
Za kradzież i posługiwanie się podrobionym dokumentem tożsamości grozi im kara do 5 lat więzienia.
– Dobrze, że złapali już tych złodziei – cieszy się pani Danuta z Białopola. – Przez nich przez dwa dni nie mogłam się nigdzie dodzwonić. Jestem już stara i chora, więc telefon jest mi bardzo potrzebny. Dobrze, że nie potrzebowałam wtedy żadnej pomocy.