Jeden z lekarzy pracujących w chełmskim szpitalu został posądzony o to, że w poniedziałek pełnił dyżur pod wpływem alkoholu – dowiedział się wczoraj Dziennik. Policję o tym fakcie zawiadomiła rodzina pacjenta.
Jan Koszuta, zastępca dyrektora szpitala, który przybył na miejsce nie stwierdził nic co wskazywałyby na to, że lekarz jest nietrzeźwy.
O ustaleniach dyrektora dowiedzieliśmy się wczoraj od Marka Żydoka, również zastępcy dyrektora szpitala. – Nie było mnie na miejscu, ale wiem, że zarzuty się nie potwierdziły – mówi. – Obecnie pacjenci są bardzo roszczeniowi. Wystarczy, że któryś lekarz jest zmęczony, ma podkrążone i zaczerwienione oczy, a już podejrzewają, że jest pod wpływem alkoholu.
Jednak ani policja, ani przełożeni lekarza nie zadbali o to, by zmusić podejrzanego do dmuchnięcia w alkomat czy też pobrać mu krew na zawartość alkoholu. – Rozwiązania siłowe są stosowane tylko w przypadku kierowców podejrzanych o jazdę po pijanemu – tłumaczy B. Pastusiak. – Nie stosuje się ich na terenie zakładów pracy. Jazda po pijanemu traktowana jest jak przestępstwo, natomiast osoba, który stawia się do pracy w stanie nietrzeźwym popełnia jedynie wykroczenie. To kierownik placówki powinien zadbać o wyjaśnienie sprawy i ewentualne odsunięcie pracownika od pełnienia obowiązków.
M. Żydok żałuje, że lekarz od razu nie poddał się badaniu. Wówczas sprawa byłaby jasna, a lekarz poza podejrzeniami. Teraz trzeba będzie prowadzić postępowanie wyjaśniające.