Zgodnie z nowymi przepisami indywidualny podróżny nie może wwieźć do swojego kraju towarów, których wartość przekracza 200 ecu (ok. 700 zł). Przepisy ograniczają również obrót starymi samochodami oraz tzw. składakami. Dla Ukraińcow zmiany te nie były tajemnicą, kilkakrotnie zmieniał się jedynie termin ich wprowadzenia. Wzmożony ruch na przejściu w Dorohusku miejscowi obserwowali co najmniej już od miesiąca. Miejscowi przedsiębiorcy z branży meblowej, motoryzacyjnej, spożywczej zacierali ręce. Zarabiali dwa razy więcej niż zwykle. Teraz będzie gorzej. Czy na pewno?
– Być może Ukraińcy będą do nas przyjeżdżać częściej niż dotychczas, ponieważ mogą wwozić mniejsze partie towaru – mówi Stanisław Makysmiuk, wójt gminy Dorohusk. – Dlatego nie będą kupować w Lublinie lub Warszawie, ale jak najbliżej granicy, np. w Dorohusku.
Według czarnego scenariusza natomiast zmniejszenie handlowego ruchu granicznego może być zagrożeniem dla przygranicznych gmin. W ostatnich latach w Dorohusku powstało wiele firm meblarskich i warsztatów samochodowych, które pracowały na potrzeby ukraińskiego sąsiada. Zmniejszenie obrotów oznaczałoby zwolnienie z pracy kilkudziesięciu osób.
Z naszych rozmów z wożącymi cebulę, olej i proszek do prania Ukraińcami wynika jednak, że „mrówki” na pewno coś wymyślą.