Wypalona komora silnika, zniszczona część deski rozdzielczej oraz przednia szyba, osmalona karoseria. Gdyby nie szybki przyjazd strażaków stojący przy biurowcu ChSM land rover spłonął by doszczętnie.
Sytuacja była o tyle groźna, że po sąsiedzku stały inne pojazdy i ogień mógł się na nie przenieść. Na szczęście strażacy do tego nie dopuścili. Uszkodzona terenówka była jeszcze na angielskich numerach rejestracyjnych. Właściciel niedawno sprowadził ją z Wielkiej Brytanii.