Blok znajduje się w centrum Chełma, ale jego mieszkańcy czują się tak, jakby mieszkali na jego peryferiach. Przez kilkadziesiąt lat nikt nie zbudował im porządnej drogi. Ta, którą jeżdżą zrobili sami. Ale jak mówią, to nie droga, tylko istny tor przeszkód.
Mieszkańcy bloku o nową nawierzchnię apelowali już wielokrotnie. – Pierwsze pismo wysłałem pięć lat temu. Na początku 2005 roku dostałem informację, że przebudowa zostanie ujęta w budżecie na przyszły rok – opowiada pan Bogdan. – Potem urzędnicy mówili, że jak znajdą dodatkowe pieniądze, to rozpoczną budowę w 2007 roku. Otrzymywałem też pisma, że droga zostanie wybudowana, jeżeli miasto dostanie pieniądze z Unii. Niestety, do tej pory nic się nie zmieniło.
Droga potrzebna jest ponad stu mieszkańcom bloku nr 30. Lokatorzy pozostałych budynków są w lepszej sytuacji, bo mogą do nich dojechać z innej strony.
– W naszym bloku mieszka wielu starszych ludzi, którzy mają problem z poruszaniem – mówi pani Maria. – Żeby wyjść na zakupy muszą iść po tych wertepach. Niewiele brakuje, żeby ktoś się przewrócił. Jak stan drogi pogorszy się jeszcze bardziej, to nawet karetka pogotowia do nas nie dojedzie.
Urzędnicy przyznają, że zdają sobie sprawę z problemów mieszkańców. Na razie jednak niewiele mogą pomóc.
– Ostatnio razem z wiceprezydentem Józefem Górnym sprawdzaliśmy stan chełmskich ulic. Odwiedziliśmy również tą – mówi Henryk Gołębiowski, dyrektor wydziału infrastruktury komunalnej w urzędzie miasta.
– Zdajemy sobie sprawę z tego, że obecny dojazd jest bardzo uciążliwy dla mieszkańców, jednak na razie nie możemy nic zrobić. Z podobnymi problemami zwracają się do nas również mieszkańcy innych ulic, które są w o wiele gorszym stanie i również czekają wiele lat na przebudowę. My w pierwszej kolejności musimy remontować drogi, które mają strategiczne znaczenie dla miasta, tam gdzie jest duże natężenie ruchu.