Okazuje się, że nie są zupełnie bezradni. W Chełmie do dzisiaj wspomina się przypadek sprzed kilku lat, kiedy to odszkodowanie od pracodawcy uzyskała jedna z urzędniczek magistratu. Złamała rękę poślizgnąwszy się na oblodzonych schodach urzędu miasta. Jej roszczenia finansowe, a chodziło o kwotę kilku tysięcy złotych, podtrzymał sąd w drugiej instancji.
- Nie jest to sprawa stricte konsumencka, ale kilka razy z podobnymi przypadkami się zetknąłem - mówi Lech Radwański, prawnik, miejski rzecznik praw konsumenta. - Poszkodowani, jeśli już zdecydują się na dochodzenie swoich praw, na ogół wygrywają. Wymaga to jednak pewnych zabiegów, czasami pomocy lub choćby porady adwokata.
Obowiązek utrzymania obiektów i posesji w stanie, który nie zagraża bezpieczeństwu innych podczas zimy mają generalnie ich właściciele lub administratorzy. Będą to więc służby miejskie, gdy chodzi o należące do miasta ulice i chodniki, szkoły, przedszkola, spółdzielnie mieszkaniowe, administracje mieszkań komunalnych, itd. Do nich więc w pierwszej kolejności powinno się skierować na piśmie roszczenie spowodowane uszczerbkiem na zdrowiu. Potrzebna jest potwierdzająca taki stan dokumentacja lekarska, zaświadczenie o kosztach leczenia i poniesionych z tego tytułu strat finansowych, ewentualne zeznania świadków wypadku. Jeżeli właściciel lub administrator terenu, na którym do wypadku doszło nie zechce dobrowolnie (a z reguły nie chce) wypłacić odszkodowania, pozostaje klasyczne postępowanie cywilno-prawne na drodze sadowej.
Wątpliwości mogą powstać tylko w jednym przypadku. Chodzi mianowicie o tereny przylegające do prywatnych posesji. Stare uregulowania prawne nakładały na właścicieli obowiązek odśnieżania chodników i posypywania ich piaskiem lub żwirem. Niektórzy robią tak do dziś nie wiedząc, że orzecznictwo sądów zdjęło z nich ten obowiązek. Sędziowie nie określili już jednak, kto ma ów obowiązek przejąć. Jeśli już więc padać i łamać kończyny, to z daleko od takich wątpliwych terenów.