Cieszyła oczy niespełna dwa miesiące. Od kilku dni, nie dość, że nie tryska, to jeszcze dostępu do niej broni metalowy płot. Czy to już koniec jedynej w mieście fontanny - pytają chełmianie.
To pytanie zadaje sobie nie tylko pani Krystyna. Przechodzący obok fontanny ludzie, żywo komentują pojawienie się ogrodzenia. - To pewnie przed tymi wandalami tak chronią - mówi jeden z przechodniów. - Fontanna ledwie zaczęła działać, a już dwa razy ją chuligani zepsuli. Nie potrafią uszanować niczego.
Rzeczywiście, oddana do użytku w połowie października fontanna już dwa razy musiała być wyłączana. Najpierw wrzucane do niej śmieci zatkały odpływ, potem jakiś żartowniś wlał do wodotrysku środek pieniący.
Co się stało tym razem? - Nic strasznego - uspokaja Henryk Gołębiowski, dyrektor Wydziału Infrastruktury Urzędu Miasta Chełm. - Postanowiliśmy, że fontanna będzie na zimę wyłączana. A ogrodzenie to rzeczywiście zabezpieczenie przed jej dewastacją. Bo choć woda przestała tryskać, to oświetlenie pozostało. Dlatego też zdecydowaliśmy się na tego rodzaju ogrodzenie, żeby mimo wszystko fontanna była widoczna.
Warto przypomnieć, że ogrodzenie nie jest jedynym sposobem na zabezpieczenie miejskiego wodotrysku. Rejon, w którym znajduje się fontanna, od niedawna obserwuje jedna z kamer miejskiego monitoringu.
Wodotrysk w pełnej krasie będzie można oglądać już od wczesnej wiosny. Wtedy pojawi się w nim znowu woda, a ogradzająca go siatka zniknie. Kiedy dokładnie się to stanie? - Wszystko zależy od pogody - mówi Gołębiowski. - Gdy tylko zacznie robić się ciepło, puścimy wodę.