W Chełmie po tysiąc złotych becikowego zgłosiła się już ponad setka rodziców. W gminach o jednorazową pomoc przysługującą po urodzeniu dziecka występują nieliczni. Nie ma w tym nic dziwnego, tłumaczą miejscowi pracownicy pomocy społecznej, bo na wsi z roku na rok rodzi się coraz mniej dzieci. I żadne becikowe tego nie zmieni.
We Włodawie, gdzie w ciągu roku rodzi się średnio 130 dzieci, wnioski o becikowe złożyło na razie 25 osób. – Częściej przychodzą tatusiowie. Pierwszy był już u nas dziewiątego lutego. Zdążył z wnioskiem w ostatniej chwili, bo jego dziecko przyszło na świat w listopadzie. A o becikowe można ubiegać się przez trzy miesiące od urodzenia malucha – mówi Bożena Skulimowska z działu świadczeń rodzinnych włodawskiego MOPS.
W gminie Dubienka z pomocy skorzystała dotychczas tylko jedna rodzina. Na wypłatę czekają trzy kolejne. – Po prostu złożyły wnioski już po 10 lutego – mówi Elżbieta Buszko, pracownik Ośrodka Pomocy Społecznej. – Gdyby zdążyły przed 10, to pieniądze dostałyby w tym samym miesiącu. Wniosków na pewno przybędzie. Jakie dokumenty trzeba złożyć, aby dostać pieniądze pytały już kolejne cztery osoby.
W gminie Stary Brus do tej pory becikowe wypłacono czterem osobom. Anna Pastuszuk, pracownik tego ośrodka twierdzi, że taki jednorazowy zastrzyk na pewno nie będzie miał wpływu na liczbę urodzeń. – Dzieci, owszem, będą przychodziły na świat, ale w rodzinach, które już teraz są naszymi podopiecznymi – mówi. •