Jest młody, żonaty i ma dzieci. Mieszka w Bychawie. Nie chce o sobie za wiele mówić, ale jedno wiemy o nim na pewno: ma mnóstwo pieniędzy, bo trafił „szóstkę” w Dużego Lotka. Dostał na czysto 6 853 258 złotych. To najwyższa wygrana w regionie.
Niedziela, 21 marca. Dzień po losowaniu, w którym była potrójna kumulacja. Mieszkaniec Bychawy włącza telegazetę, wyciąga swój kupon i zaczyna sprawdzać numery. Przy piątce zrobiło się gorąco: kilka tysięcy złotych piechotą nie chodzi. Ale to nie koniec: szósta cyfra na kuponie też się zgadza! Mężczyzna nie wierzy i sprawdza jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze... Zawołał żonę. Sprawdzają razem. Jest szóstka! Oboje popłakali się ze szczęścia.
Ale przez dziesięć dni od losowania mężczyzna nie zgłasza się po wygraną. W lubelskim oddziale Totalizatora Sportowego zaczynają się niepokoić. W końcu wczoraj Edward Sidoruk, dyrektor oddziału, odbiera telefon, na który tyle czekał. To milioner. Jeszcze przed południem pojawia się, by odebrać wygraną.
– Zgłosił się dopiero teraz, bo nie mógł ochłonąć – mówi Sidoruk. – Przez pierwszą noc w ogóle nie spał, a potem cały czas mocno się denerwował.
Najbogatszy mieszkaniec Bychawy wykorzystał czas na dobre przygotowanie się do odebrania pieniędzy. – Wszystko poszło przelewem na konta bankowe – wyjaśnia Sidoruk. – To rozsądny człowiek. Myśli przede wszystkim o rodzinie i raczej nie wyda wszystkiego na sportowe samochody. Powiedział, że część chce przekazać na cele charytatywne. Tylko trochę później, jak już wszystko się uspokoi – podkreśla Sidoruk.
– Spadł mi kamień z serca, bo przyszedł do nas człowiek, który zgubił podobny kupon na 4 zakłady. Nie pamiętał cyfr i bał się, że to może on wygrał. Z wrażenia nie spał dwie noce – mówi Danuta Wójcik, pracownica szczęśliwej kolektury w Bychawie.
Tymczasem nie zgłosił się jeszcze milioner z Lublina. 10 marca w kolekturze przy ul. Podwale padła druga co do wielkości wygrana w naszym regionie: 6 167 933 zł. Na odebranie tej nagrody szczęśliwcowi zostało jeszcze 38 dni.