Na konsultacje projektu przyszłorocznego budżetu miasta przyszło tylko kilkoro mieszkańców miasta. Nie po to, by analizować zawiłości budżetowe, ale załatwić własne sprawy. Byli przygotowani i zdeterminowani.
Organizatorzy spotkania nie narzekali jednak na marną frekwencje, bo przed rokiem było gorzej: wówczas o budżecie chciała rozmawiać zaledwie jedna osoba. Ktoś żartobliwie obliczył, że frekwencja wzrosła o tysiąc procent.
Grupa społeczników upomniała się o nawierzchnię ul. Glogera. Czekają na to już
15 lat. W tym czasie zmuszeni są brodzić w błocie, a spływająca z wyżej położonych ulic woda zalewa im piwnice.
– Z całego osiedla u nas jest najgorzej – żalili się mieszkańcy. Wielokrotnie zwracali się już do kolejnych prezydentów o pomoc. I chociaż zebrali górę urzędowej korespondencji, to wciąż mają wodę w piwnicach. Dlatego też przed uchwaleniem budżetu zdecydowali się przypomnieć władzom miasta swój problem. Mają nadzieję, że poruszeni ich sytuacją urzędnicy, przesuną jakąś sumę z jednej przegródki do drugiej, by już wiosną drogowcy wzięli się za ul. Glogera.
Okazało się, że prezydent Krzysztof Grabczuk, jak i odpowiedzialni urzędnicy, znają i uznają potrzeby mieszkańców ulic Wygon, Szafirowej, Diamentowej czy Glogera. Czy zatem uczestnictwo zainteresowanych w budżetowych konsultacjach miało jakiś sens? Wygląda na to, że tak. Ich wnioski zostaną szczegółowo rozpatrzone i to nie dla samej analizy, ale dla definitywnego załatwienia problemu.
Prezydent Grabczuk obiecał mieszkańcom ul. Glogera, że jeśli tylko samorządowi uda się w przyszłym roku zaoszczędzić trochę pieniędzy, to przeznaczy je między innymi na wykonanie nawierzchni ulicy. s