Już za dwa tygodnie większość uczniów chełmskich szkół będzie mogła przymierzyć swoje mundurki.
że za mundurki dla swoich pociech muszą zapłacić dużo więcej niż rodzice w innych szkołach. Różnice sięgają nawet kilkudziesięciu złotych.
- Na mundurek dla swojej córki muszę wydać aż 110 złotych - denerwuje się pani Joanna. - Na taką cenę zgodziła się rada rodziców. Mnie nikt nie pytał o zdanie. Po prostu, muszę się dostosować. Tymczasem w innej szkole za ładną tunikę dla dziewczynki płaci się tylko 65 zł.
Ale można i taniej. Na przykład w Szkole Podstawowej nr 2 za koszulkę i sportową bluzę uczniowie zapłacą zaledwie 63 złote. - Mundurki są już zamówione - mówi Dorota Mandzińska, dyrektorka szkoły. Producent zorganizuje specjalny kiermasz, w czasie którego dzieci przymierzą i kupią nowe stroje. Postanowiliśmy też, że uczniowie będą chodzili po szkole w tak zwanych halówkach. Są tanie i wygodne.
Kilka szkół zdecydowało się na mundurki szyte przez chełmską Spółdzielnię Inwalidów. - Oferta była bardzo przystępna, ale najważniejsze, że firma jest na miejscu i potem nie będzie problemu z zamówieniem dodatkowych ubrań - przyznaje Danuta Makaruk, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 3.
Rodzice, których nie stać na mundurki dla swoich dzieci, mogą liczyć na pomoc ministerstwa. Właśnie po raz kolejny przedłużono termin składania wniosków o dofinansowanie szkolnego uniformu. O pomoc mogą ubiegać się rodziny, których dochód na osobę nie przekracza 351 zł netto. Mają na to czas do 28 sierpnia. Wnioski należy składać w szkołach. Dofinansowanie jest jednakowe i we wszystkich szkołach wynosi 50 zł. Dotąd w samym Chełmie o pomoc zwróciło się już ponad 700 rodzin.
Zdaniem dyrektorów szkół, jest jeszcze wiele osób, które mogą skorzystać z wsparcia. Wielu z nich nie wie jednak, że dofinansowanie im się należy. - To kiepski czas na przyjmowanie takich wniosków, bo wielu rodziców nie ma w mieście - mówi Wiesław Podgórski, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 7. - Przykładowo, w mojej szkole takie dofinansowanie mogłoby dostać nawet 150 dzieci, ale do tej pory zgłosiła się tylko połowa rodziców.