Młody mieszkaniec Chełma odpowiada przed sądem za usiłowanie zabójstwa. Miał rzucić się z nożem na kolegę. Śledczy dowodzą również, że Jacek S. znęcał się nad matką i napadł na studentów w centrum miasta.
Czytaj Dziennik Wschodni bez ograniczeń. Sprawdź naszą ofertę
– Doszło do szarpaniny, bo koledzy nie chcieli oddać swoich rzeczy – wspominał w sądzie jeden z uczestników zajścia. – Próbowałem załagodzić sytuację. Rozmawiałem z oskarżonymi, co na chwilę pomogło. Kiedy kolega chciał już odejść, dostał pięścią w twarz. Dobrze, że przyjechała policja.
Chodzi o wydarzenia z jesieni ubiegłego roku. 23-letni Jacek S. razem z kolegą Kamilem G. (24-letni recydywista) miał wtedy napaść na studentów. Do bijatyki doszło na placu Łuczkowskiego w Chełmie. Napastnicy podeszli do Kacpra B. i Krzysztofa D. domagając się pieniędzy i papierosów. Później chcieli zabrać jednemu z nich telefon wart 2000 zł. Kiedy spotkali się z odmową, mieli bić i kopać poszkodowanych.
Teraz obaj odpowiadają za usiłowanie rozboju. Jackowi S. postawiono szereg dodatkowych zarzutów. Proces toczy się w Sądzie Okręgowym w Lublinie.
Z akt sprawy wynika, ze 23-latek jest niemal kompletnie zdegenerowany. Nie ma motywacji do wysiłku intelektualnego. Jest impulsywny i agresywny. Już od najmłodszych lat sprawiał kłopoty wychowawcze. Specjaliści zalecili leczenie w specjalnym ośrodku. Chłopak nie przeszedł jednak stosownej terapii. Zdaniem śledczych, przynajmniej od czterech lat znęcał się nad matką. Po pijanemu demolował mieszkanie.
– Zabiję cię, wsadzę ci nóż w plecy, pozabijam was wszystkich i będę miał święty spokój – miał krzyczeć podczas jednej z awantur.
Jacek S. mieszkał razem z mamą i siostrą. Na jego zachowanie miały wpływać wyjątkowo trudne relacje z matką. – Prawdę mówiąc nie było ich wcale – oceniła wczoraj w sądzie kurator, zajmująca się Jackiem S.
Podobną opinię miał ojciec 23-latka. Tłumaczył, że między matką o synem często dochodziło do awantur, bo kobieta od początku nie chciała dziecka. – Urodził się tylko dlatego, że zabrakło pieniędzy na aborcję. Później miała go zostawić w szpitalu, ale ja się nie zgodziłem. Nie jesteśmy przecież patologiczną rodziną – wyjaśnił w sądzie ojciec Jacka S. Chłopak słuchał tej relacji ze łzami w oczach.
Jacek S. czeka na wyrok w areszcie. Musi się liczyć nie tylko z karą za napaść i znęcanie nad matką. Śledczy zarzucili mu również zdemolowanie chełmskiego baru „Miami”.
Z kolei w grudniu ubiegłego roku 23-latek miał zaatakować kolegę, Radosława C. Pił w jego mieszkaniu rozrabiany spirytus. Z akt sprawy wynika, że przystawiał nóż do szyi gospodarza i śmiał się, że ten drży ze strachu. Miał grozić Radosławowi C. Wreszcie rzucił się na niego z nożem. Zadał mu dwa ciosy w prawy bok. Dzięki szybkiej interwencji jednej z uczestniczek libacji, Radosław C. szybko trafił do szpitala. Lekarze uratowali mu życie.