Trzydziestoletni mieszkaniec Chełma zamordował cztery lata starszą od siebie konkubinę oraz jej trzynastoletniego syna. Do makabrycznej zbrodni doszło wczoraj około godz. 20.50 w jednym
z mieszkań przy ul. I Armii WP w Chełmie. Chwilę po dokonaniu zabójstwa morderca rzucił się pod pociąg.
Wczoraj wieczorem byliśmy na miejscu zbrodni. – Jesteśmy wstrząśnięci – mówi jeden z sąsiadów. Nie słyszeliśmy żadnych odgłosów. To się nie mieści w głowie. Nie wiem, jak dzisiaj zasnę.
Jak ustaliliśmy, od pewnego czasu zamordowana kobieta mieszkała z konkubentem. Według relacji świadków nie było między nimi konfliktów. Zabójca był już wcześniej karany. Wczoraj chwilę po dokonaniu zbrodni pobiegł do swojej matki. Przyznał się jej, że zabił konkubinę i jej trzynastoletniego syna. Stwierdził, że pozostaje mu jedynie rzucić się pod pociąg. Jak powiedział, tak zrobił. Samobójstwo popełnił na stacji Chełm-Miasto. Zaalarmowana kobieta postanowiła sprawdzić, co się naprawdę stało w domu syna
i pobiegła na miejsce zbrodni. Drzwi były zamknięte. Zza nich dochodził płacz 10-tygodniowego dziecka, które
w chwili morderstwa leżało
w łóżeczku. Dziecko cudem ocalało. Po chwili pod blok podjechały policyjne radiowozy. – Zwłoki kobiety były tak zmasakrowane, że mamy trudności ze stwierdzeniem, czy ofiarą jest rzeczywiście konkubina mordercy, czy też jej 16-letnia córka, która w tym czasie miała być poza Chełmem – powiedział Dziennikowi nadkom. Janusz Wójtowicz, rzecznik prasowy KWP
w Lublinie.