Rolnicy z niepokojem czekają na wiosnę. Boją się, że ostatnie mrozy zaszkodziły oziminie. Ich obawy potwierdzają fachowcy. Szacują, że największe straty będą na rzepaku, jęczmieniu oraz odmianach pszenicy sprowadzanej z zachodu Europy. Większe szanse na przetrwanie mają rodzime odmiany.
Nieco lepszej myśli jest Janusz Dąbski z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Rejowcu. Rozgarniał ostatnio śnieg na polach i stwierdził, że nawet pod jego kilkucentymetrową warstwą wschodzące zboża mają się całkiem dobrze. Obawia się natomiast o rzepak, szczególnie tam, gdzie po jesiennej suszy słabo wschodził.
– Mamy dopiero połowę zimy i w przyrodzie wszystko się jeszcze może zdarzyć – pociesza się Edward Skuza, rolnik z Busówna, który razem z ojcem prowadzi 150-hektarowe gospodarstwo. – Już tak bywało że zanosiło się na klęskę, a koniec końców zbiory wcale nie były najgorsze. Dlatego nie będę się spieszył z przeorywaniem rzepaku. Kiedy ruszy wegetacja, będę wiedział co mam robić i na co liczyć.
Jeśli sprawdzą się najgorsze prognozy co do skutków zimy, to rolnikom nie pozostanie nic innego, jak przesiać pola zbożami jarymi. W ten sposób cały ich jesienny wysiłek pójdzie na marne.
Szkód w drzewostanach i krzewach jagodowych obawiają się też sadownicy. Trudno je już szacować, gdyż zależy to nie tylko od pogodowych czynników. Niemniej jednak już można się spodziewać, że najbardziej ucierpią śliwy i brzoskwinie. Bardziej wytrzymałe na niskie temperatury są jabłonie i wiśnie.
– Dopiero kiedy temperatura podniesie się do co najmniej zera stopnia Celsjusza będziemy mogli sprawdzić stan pąków – mówi Maria Wojciechowska z WODR w Końskowoli. – Największych strat spodziewam się w szkółkach. Obawiam się też o maliny, niektóre gatunki porzeczek oraz orzechy włoskie, które pękały na mrozach.
Henryk Szponar z Olszanki twierdzi, że właśnie pękanie drzew orzechowych jest najlepszą wykładnią, że i w sadzie może dzić się coś złego. Prawda wyjdzie na jaw, kiedy przyroda obudzi się do życia. •