Dorota i Aleksy Pakułowie drżą o swoje dzieci. Obawiają się, że w środę sąd zdecyduje o ich odebraniu. Mówią, że w niczym nie zawinili, a niepochlebną decyzję o rodzinie wydała kurator, która była u nich tylko raz.
– Miałam ograniczone prawa rodzicielskie do niego. Postanowiłam to zmienić i kilka miesięcy temu złożyłam wniosek o ich przywrócenie – opowiada pani Dorota. – Niestety, nie mogłam stawić się na rozprawie, bo mąż miał wypadek, a malutkich dzieci nie mogłam zostawić bez opieki.
Niedawno razem z mężem ponownie poprosili o zgodę na opiekę nad jej synem. – Przysłali kuratorkę z włodawskiego sądu. Miała sprawdzić, czy możemy wziąć Marcina do siebie – mówi pan Aleksy.
– Odwiedziła nas raz, a o sytuację rodziny zapytała tylko jednego sąsiada, z którym nie utrzymujemy kontaktu. Sąd nie dość, że nie pozwolił nam opiekować się Marcinem, to teraz chce jeszcze ograniczyć nam prawa rodzicielskie nad pozostałymi dziećmi.
Rodzina jest załamana. – Nie wiem, co robić. Gdy tylko myślę o tym wszystkim, to zaczynam płakać. Najbardziej boję się o żonę. Jest kłębkiem nerwów – mówi Aleksy Pakuła. – Boimy się też o Marcina. On czuje się winny całej sytuacji. Mówi, że gdybyśmy go nie chcieli wziąć, to nie mielibyśmy żadnych problemów.
Kobieta nie potrafi zrozumieć, czemu potraktowano ich w taki sposób. – Jesteśmy kochającą się rodziną. Żyjemy skromnie, ale szczęśliwie. Dzieci nigdy nie chodziły głodne – zapewnia Dorota.
Sąsiedzi mają o Pakułach jak najlepsze zdanie. – Nie mogę na nich złego słowa powiedzieć – mówi Anna Ruszczuk. – To normalna rodzina. Dorota stara się jak może. Dzieci są zadbane, a przede wszystkim bardzo radosne.
– Jestem dla nich pełen podziwu – mówi kolejny z sąsiadów. – Przy takiej gromadce dzieci świetnie sobie radzą. Aleksy własnymi rękami wyremontował dom.
Groźbą pozbawienia praw rodzicielskich Pakułom są zaskoczeni pracownicy socjalni, którzy pomagają rodzinie. – To musi być jakieś nieporozumienie. Mam nadzieję, że ta sprawa znajdzie szczęśliwy finał– mówi Bogumiła Krawczuk z Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Woli Uhruskiej.
– Tę rodzinę znamy od dawna i nie możemy im nic zarzucić. Rodzice opiekują się dziećmi bardzo dobrze. Mają z nimi świetny kontakt i widać, że bardzo je kochają. Nie ma tam przemocy ani pijaństwa. Takie rodziny powinno się otoczyć pomocą, a nie karać.
Kuratorka, która wydała negatywną dla Pakułów opinię, nie chciała z nami rozmawiać. Z kolei jej zwierzchnik twierdzi, że nie może się wypowiadać publicznie.