Żeby dożyć stu lat, wystarczą tylko dobre geny i chęć życia. O tym przekonuje Konstanty Laube, który obchodzi dzisiaj setne urodziny.
– Mieszkają w Chełmie jeszcze starsze osoby – mówi Teresa Wolik-Dubaj, rzecznik prasowy prezydenta miasta. – Najstarsza chełmianka skończyła właśnie 103 lata.
Wczorajszy jubilat pan Konstanty przez całe życie pracował jako masarz. – Dlatego śmiejemy się, że zdrowe odżywianie to mit – mówią córki stulatka. – Tato własnoręcznie wyrabiał kaloryczne wędliny, kiełbasy oraz boczki i chętnie je też jadł. Do tej pory uwielbia golonkę, a mimo to poziom cholesterolu ma lepszy niż ludzie młodsi od niego o pół wieku.
Jaka jest recepta na długie życie? – Na pewno dobre geny – mówi zięć Laubego. – Babcia ojca przeżyła 99 lat, a matka prawie dziewięćdziesiąt. Odkąd pamiętam tata był bardzo aktywny. Teraz jest mu trudniej, ale mimo to stara się przejść po podwórku chociaż kilka kroków. Zawsze z nieodłaczną laseczką. Pozostał dobrym gospodarzem, który dogląda domu i ogrodu. Ciągle ma w sobie ciekawość życia.
Konstanty Laube bardzo oczekiwał swoich setnych urodzin. – Co roku z dumą odliczał, ile mu jeszcze do nich brakuje – mówi córka. Jednak gdy nadszedł ten dzień, nie mógł uwierzyć, że to już. – Skąd tylu ludzi? To naprawdę już sto lat? – pytał zaskoczony i uradowany.
Dostojny jubilat jest ojcem sześciorga dzieci. Ma jedenaścioro wnuków i aż piętnaścioro prawnuków.
– Dziadek jest fajny, lubię do niego przyjeżdżać – mówi 6-letni Maciek, który nie odstępował pradziadka na krok.
Konstanty Laube nie jest rodowitym chełmianinem.Pochodzi z Kostopola, który teraz znajduje się na Ukrainie. W Chełmie mieszka od ponad sześćdziesięciu lat. Osiedlił się tutaj tuż po zakończeniu II wojny światowej.
– Tato często opowiadał nam, że jest cudownie ocalony – mówi jedna z córek. – Udało mu się uciec z pociągu, który wiózł polskich żołnierzy do Katynia.