Jolanta O., jako współpracownik Providentu, wyłudzała pieniądze od swoich znajomych.
Nowakowie zdziwili się po roku, kiedy przyszło do nich upomnienie. Dowiedzieli się, że nie spłacają aż trzech kredytów. – O. bez naszej zgody zaciągnęła kredyty na łączną kwotę 7,5 tys. zł – mówi Nowakowa. – Sfałszowała podpisy i wzięła pieniądze. W Providencie powiedzieli, że w umowach figurujemy my i dla nich to się liczy. Zaczęliśmy ten kredyt spłacać.
Wiemy już, że Nowakowie nie są jedynymi ofiarami. Taki sam los spotkał Teresę Baj. Dla swojej koleżanki zaciągnęła dwa kredyty po 1000 zł. Teraz okazało się, że ani jeden, ani drugi nie jest spłacany. – Zaufałam jej, bo mówiła, że szybko to spłaci – mówi Teresa Baj. – Chciałam pomóc. Wygląda na to, że będę musiała to spłacać, tylko z czego? Na miesiąc mamy z dziećmi 486 zł.
– Nie znamy szczegółów tej sprawy. Prosimy pokrzywdzonych o kontakt z nami. Nie ma możliwości, aby w przypadku sfałszowania umowy klient spłacał kredyt – zapewnia Anna Wensław z biura prasowego Provident Polska w Warszawie.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kilka miesięcy temu Jolanta O. została z pracy zwolniona. Rzekomo za złamanie procedur obowiązujących w firmie. Dziś unika kontaktu ze swoimi ofiarami. Nie odbiera telefonów, nie wpuszcza nikogo do domu. Nie wiadomo, ile osób oszukała.
Imiona i nazwiska osób pokrzywdzonych zostały zmienione