
Decyzja o budowie zakładu chemicznego w gminie jeszcze nie zapadła, ale mieszkańcy już przeciwko niej protestują.

Wybudowanie zakładu chemicznego w Dorohusku rozważa niemiecki inwestor, firma PCC SE z Duisburga. W naszym województwie pod uwagę bierze jeszcze jedną lokalizację: w Hrubieszowie. – To dla gminy duża szansa – mówi Marzena Szopińska-Demczuk, wójt Dorohuska. – Z jednej strony spore pieniądze, z drugiej miejsca pracy. Z wstępnych rozmów wynika, że około tysiąca. To paradoksalna sytuacja, że inne samorządy zabiegają o takiego inwestora, a u nas pojawiają się problemy.
Te problemy to nastawianie części mieszkańców gminy, którzy nie chcą słyszeć o wybudowaniu fabryki chemicznej. W ostatnią niedzielę zorganizowali nawet spotkanie w miejscowości Okopy. Uczestniczyły w nim (zdaniem organizatorów) ponad
74 osoby. Przy czym 73 z nich zagłosowały przeciwko budowie, a jedna się wstrzymała.
– Uważamy, że mieszkańcy przede wszystkim powinni wiedzieć o takich planach. Tymczasem my dowiedzieliśmy się o sprawie z gazety – mówi Waldemar Rafalski, przedstawiciel komitetu protestacyjnego. – Władze gminy powinny też brać pod uwagę opinie ludzi, a ci, jak widać, są przeciwko budowie.
Rafalski podkreśla, że budowa zakładu chemicznego nie przyniesie nic dobrego ludziom i środowisku. Jego zdaniem, obietnice inwestora są mało wiarygodne, a sąsiedztwo zakładu przełoży się jedynie na spadek cen gruntów, upadek agroturystyki i zagrożenie bezpieczeństwa.
– Chcieliśmy, aby pani wójt spotkała się ludźmi i rozwiała wątpliwości, a przede wszystkim powiedziała jak wygląda sytuacja – mówi Rafalski. – Zaprosiła ją na spotkanie przewodnicząca rady. Mimo to pani wójt się nie pojawiła.
– Nikt mnie nie zapraszał, dlatego nie pojechałam – odpowiada Szopińska-Demczuk. – O spotkaniu dowiedziałam się od osób trzecich. Zresztą wydaje mi się, że to całe zamieszanie więcej ma wspólnego z polityką niż ze środowiskiem.
Skąd takie przypuszczenia? W komitecie protestacyjnym jest także Stanisław Korzeniewski, poprzednik Szopińskiej-Demczuk na stanowisku wójta. Starał się o kolejną kadencję i nawet przeszedł do drugiej tury, ale został skreślony z listy kandydatów.
– To nie ma nic wspólnego z polityką – zapewnia Rafalski (do Korzeniewskiego nie udało nam się dodzwonić). – Zresztą my nie protestujemy przeciwko pani wójt, tylko przeciwko budowie fabryki.
Teraz komitet protestacyjny zamierza pokazać Szopińskiej-Demczuk protokół ze spotkania w Okopach. Chcą też porozmawiać. Nie wykluczają, że najlepszym rozwiązaniem tej sytuacji byłoby przeprowadzenie referendum. – Jeśli się nie uda, to będziemy mieli konflikt – mówi Rafalski. – Nie odpuścimy.