Środkiem ulicy galopował koń, a za nim jechał na rowerze jego właściciel. Mężczyzna poruszał się zygzakiem. Był tak pijany, że zatrzymując się przed policjantami spadł z siodełka.
Do niecodziennej interwencji doszło w czwartek po południu we Włodawie. Policjanci dostali informację o koniu biegającym ul. Okunińską. Na miejscu okazało się, że spłoszone zwierzę pędzi w kierunku miejscowości Orchówek.
– Za galopującym koniem podążał rowerem właściciel zwierzęcia. Mężczyzna jechał zygzakiem całą szerokością drogi – mówi st. post. Elwira Tadyniewicz, oficer prasowy włodawskiej policji.
Okazało się, że mężczyzna jest pijany. Kiedy policjanci poprosili go a zatrzymanie, spadł z roweru. Badanie wykazało, że ma prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Mundurowi ustalili później, że koń uciekł z posesji. Właściciel wsiadł na rower i ruszył w pościg.
– Szczęśliwie zwierzę w końcu zostało zagonione do zagrody przez syna właściciela – dodaje st. post. Tadyniewicz.
68-latek z Włodawy odpowie przed sądem za niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierząt i spowodowanie zagrożenia na drodze.G rozi grzywna, areszt lub ograniczenie wolności.