Chełmskie środowisko sportowe zeelektryzowała nagła śmierć 33-letniego trenera aikido. Mężczyzna prawdopodobnie popełnił samobójstwo. Wielu nie może w to uwierzyć, tym bardziej, że trener był ceniony w środowisku zarówno przez kolegów, jak i uczniów.
– Mogę jedynie potwierdzić, że takie zdarzenie faktycznie miało miejsce – powiedziała nam dziś Aneta Wira-Kokłowska, rzecznik chełmskiej policji.
33-latek prowadził zajęcia aikido w klubie przy ul. I AWP. Treningi odbywały się w godzinach popołudniowo-wieczornych. Feralnego dnia do klubu przyszli inni trenerzy i zawodnicy.
Nie mogli jednak wejść do sali treningowej, bo jak się okazało, drzwi były zamknięte od środka. Nie udało nam się ustalić, skąd pojawiło się podejrzenie, że wewnątrz mogło stać się coś złego. Faktem jest, że na miejsce wezwano policję i straż pożarną.
– Wezwanie dostaliśmy o godz. 19.09 – mówi Tomasz Ważny, rzecznik chełmskiej straży pożarnej. – Był sygnał, że w zamkniętym pomieszczeniu może być nieżywy mężczyzna.
Strażacy w asyście policji otworzyli drzwi. Podejrzenia się potwierdziły. W sali znaleziono zwłoki 33-letniego trenera. Obecny na miejscu lekarz potwierdził zgon.
Mężczyzna zastrzelił się. Nie wiadomo czy broń należała do niego i czy miał na nią pozwolenie. To i inne okoliczności śmierci wyjaśnia chełmska prokuratura.
– Na razie nie mogę nic więcej na ten temat powiedzieć – stwierdził dziś przebywający na urlopie szef prokuratury Krzysztof Grzesiuk.