Chełmski cmentarz żydowski odwiedził rabin z Ukrainy. W towarzystwie różdżkarza i Chaima Lendera, mieszkającego w Izraelu byłego chełmianina, odnalazł miejsce, w którym przed 1902 rokiem pochowany został znany cadyk. Chcą tam postawić ohel, czyli kapliczkę.
Wizyta rabina miała charakter nieoficjalny. Nie pokazał się w Urzędzie Miasta, ani w biurze konserwatora zabytków. Zostawił jedną wizytówkę, ale z zastrzeżeniem, by jej nie udostępniać. Nikomu nie powiedział, jak miał na imię sławny cadyk. Wiedzy na ten temat nie mają też miejscowi historycy. Z relacji osób, które zetknęły się z tajemniczym rabinem wynika, że chodzi o znaczącą indywidualność w dziejach polskiego i światowego chasydyzmu.
- Nie wiem, jak miał na imię ten cadyk - mówi Zbigniew Lubaszewski, chełmski regionalista. - Znam natomiast piękne podanie o tym, że na chełmskim kirkucie, jeszcze w XVI wieku pochowano rabina Eliasza Baal Szema. Tego samego, który dzięki zaklęciu znalezionemu na strychu synagogi, wskrzesił Golema.
Na dobrą sprawę nie wiadomo, jak stary jest chełmski cmentarz. W czasie I wojny światowej ponoć znaleziono kamienną macewę, na której dopatrzono się daty 1442. Później jednak w specjalistycznych publikacjach podawano to w wątpliwość. Podejrzewano, że ktoś po prostu błędnie odczytał hebrajską inskrypcję. Zdaniem Pawła Wiry z chełmskiej Delegatury Służby Ochrony Zabytków więcej światła na przeszłość cmentarza mogłaby rzucić analiza napisów na zachowanych fragmentach macew. Niestety, pozostało ich niewiele, gdyż najpierw niemieccy okupanci, a następnie w latach sześćdziesiątych komunistyczne władze Chełma doszczętnie zniszczyły żydowską nekropolię. Potrzeba było uporu Chaima Lendera, który za zebrane w Izraelu i po świecie pieniądze doprowadził do symbolicznej odbudowy cmentarza. Teraz jego pragnieniem jest zaznaczenie pochówku cadyka, o cztery groby od miejsca, w którym spoczywa jego ojciec. •