Opóźni się proces trzech mężczyzn oskarżonych o serię wyjątkowo brutalnych napadów. Sąd zwrócił prokuraturze sprawę Maksyma S. i jego dwóch kompanów. Śledczy muszą uzupełnić dowody w sprawie, bo bandyci nie zostawili ani odcisków palców, ani śladów DNA
Chodzi o przeprowadzenie eksperymentu procesowego, dotyczącego rozpoznania głosu jednego z oskarżonych – wyjaśnia Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie. – Niezwłocznie po wykonaniu eksperymentu sprawa zostanie ponownie skierowana do sądu.
Nie ustalono jeszcze terminu przeprowadzenia eksperymentu. Można się jednak spodziewać, że proces Ukraińców rozpocznie się najwcześniej jesienią. Przed sądem stanie trzech mężczyzn, którzy mieli terroryzować mieszkańców Chełma i okolic. Najmłodszy i najbardziej brutalny z nich to 18-letni Maksym S..
Zatrzymano ich w czerwcu ub. r. w jednym z domów w miejscowości Beredyszcze i w chełmskim hotelu Albatros.
Bandyci zaatakowali po raz pierwszy w maju 2018 r. w miejscowości Ochoża Kolonia niedaleko Chełma. Nocą weszli do domu Marty i Macieja S. Kobieta spała na piętrze, jej mąż zasnął w salonie na parterze. Próbował się bronić, ale trzeci z bandytów przystawił mu do brzucha widły. Napastnicy skrępowali Macieja linką, po czym zarzucili mu na głowę poszewkę i zaczęli bić.
Ukraińcy byli przekonani, że ich ofiara handluje samochodami, żądali więc więcej gotówki. Zaciągnęli go do łazienki i podtapiali w wannie. Kiedy zorientowali się, że doszło do pomyłki, zabrali 2 tys. zł i uciekli.
Kilka dni później weszli do domu, w którym spali Marcin C. i jego partnerka. Mężczyzna dostał cios w skroń i stracił przytomność. Kiedy się ocknął, leżał skrępowany na podłodze. Na głowie miał worek. Przykuli go do kaloryfera i bili gumowym młotkiem w stopy. Grozili obcięciem palców, przypalali żelazkiem.
Bandyci skrępowali i pobili również partnerkę mężczyzny. Zaciągnęli ją za włosy do łazienki i grozili śmiercią. Z domu zabrali złote łańcuszki i 20 tys. zł w gotówce. Ukradli również cenną kolekcję monet i militariów.
Do trzeciego napadu doszło w nocy z 20 na 21 czerwca w Chełmie. Tomasz O. był w domu z 10-letnim synem. W nocy usłyszał trzask tłuczonej szyby. Kiedy wstał by sprawdzić, co się dzieje, został powalony na ziemię i skrępowany. Potem, w łazience, był bity i przypalany lokówką - w nogi, pośladki i boki. bandyci związali również jego 10-letniego syna i grozili, że go zabiją. Uciekli, kiedy Tomasz O. zaczął symulować silny ból serca.
Z ustaleń kryminalnych wynika, że w napadach brało udział około 10 osób. Maksyma S. i Oleksandra F. zdradził charakterystyczny głos. – Nie da się go zapomnieć – przyznał jeden z pokrzywdzonych.
Ofiary nie były jednak w stanie rozpoznać wszystkich sprawców. Napastnicy nie zostawili odcisków palców, ani śladów DNA. Śledczy dowodzą, że we wszystkich napadach uczestniczył 18-letni Maksym S. Grozi im do 12 lat więzienia.