W przepływającej przez Chełm Uherce nie ma wody. Winnym „zniknięcia” rzeki nie jest susza, tylko... bobrza tama. A w zasadzie dwie spore budowle, które spiętrzając wodę w Uherce stworzyły na rogatkach miasta spore rozlewisko. W bajorku, które rozlało na łąki i nieużytki jest głęboko, bo miejscami wody jest więcej niż półtora metra.
– To bez wątpienia robota bobrów. Nie mogą żyć bez wody. Te sprytne zwierzęta zareagowały na spadek poziomu wody w rzece szybciej niż ludzie. Wybudowały tamę, spiętrzyły wodę i dobrze się mają – mówi profesor dr hab. Grzegorz Grzywaczewski z Katedry Zoologii, Ekologii Zwierząt i Łowiectwa Wydziału Biologii, Nauk o Zwierzętach i Biogospodarki Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – Są spore, więc zgromadziły tyle wody, aby swobodnie funkcjonować.
Niewielki strumyczek przelewający się z bobrzej tamy nawet do Chełma nie dopływa. – Bo i wody w rzece jest bardzo mało. Brak deszczy, brak śniegu w zimie, a do tego gorące lato, to wszystko spowodowało dramatyczny spadek poziomu wody w rzekach i jeziorach – mówi Jarosław Kowalczyk, rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Lublinie. – Państwowe Gospodarstwo Wodne „Wody Polskie” na bieżąco monitoruje sytuację na rzekach i zbiornikach retencyjnych Lubelszczyzny. Z uwagi na suszę na niektórych rzekach zaprzestaliśmy koszenia koryt, żeby utrzymać jak największą wilgotność i zmniejszyć wysychania. Ale wody ciągle jest za mało.
Z brakiem wody świetnie za to poradziły sobie chełmskie bobry, które nie czekając na człowieka i nie przejmując się jego sprawami wykroiły sobie na Uherce własny rezerwat.
– Bobry stworzyły sobie najlepsze warunki do życia. Warto wiedzieć, że bóbr jest obok wilka, żubra, rysia i niedźwiedzia na liście zwierząt, za których działalność odpowiedzialność bierze Skarb Państwa – mówi prof. Grzywaczewski. – Są gatunkiem chronionym, powinniśmy o nie dbać.
– Nasz taryfikator nie przewiduje kar dla tych niesfornych użytkowników wód polskich. Bobry mogą się czuć bezkarnie, no chyba, że interweniują inne służby – śmieje się Jarosław Kowalczyk z RZGW. – Bobry są naszymi sprzymierzeńcami, choć czasem skarżą się na nie rolnicy.