Rezerwat Stawska Góra koło Chełma słynie unikalnym dziewięćsiłem. Tymczasem miejsce to przyciąga nie tyle botaników,
W kraju, poza Stawem, dziewięćsił występuje jeszcze tylko na trzech stanowiskach. Dlatego też ta oryginalna roślina, którą przyjęło sobie za symbol Polskie Towarzystwo Botaniczne została wpisana do Czerwonej Księgi gatunków zagrożonych wyginięciem.
- Ludzie nic sobie z tego nie robią - złości się Henryk Tywoniuk. - Dewastują Stawską Górę. - Ostatnio jeden mój znajomy przyznał, że wykopał stamtąd kilka dziewięćsiłów i posadził je w swoim ogródku. W ten sposób po prostu je zmarnował.
Kiedyś rezerwat zupełnie inaczej wyglądał. Był ogrodzony i oznakowany. Na obozy letnie przyjeżdżali tu studenci biologii ze swoimi wykładowcami. - Teraz strach patrzeć, co się tam wyrabia - mówi jeden z mieszkańców Stawu. - Porozrzucane butelki, papiery, a nawet ... zużyte prezerwatywy. I nie ma nikogo, kto zaprowadziłby tam ład i porządek. Wstyd.
Zdaniem osób mieszkających w pobliżu rezerwatu, służby ochrony środowiska
na początek powinny umieścić tam tablice, które informować będą o tym, co się tam znajduje i czego tam robić nie wolno. - Z tych, które tam są można
się jedynie doczytać, że przebywanie na terenie rezerwatu bez zgody konserwatora przyrody jest zabronione. Konia z rzędem temu, kto o taką zgodę wystąpił - mówią.
Sprawą Stawskiej Góry zainteresowaliśmy również Janusza Holuka, dyrektora Zespołu Parków Krajobrazowych Polesia. - Administracyjnie rezerwaty nie podlegają nam, ale wojewódzkiemu konserwatorowi przyrody - tłumaczy Holuk. - Niemniej jednak i my, z uwagi na unikalność tego rezerwatu, nie możemy pozostawać obojętni. Dlatego po rozpoznaniu sytuacji skontaktujemy się w tej sprawie z konserwatorem przyrody.
Można mieć nadzieję, że przy ogólnej mobilizacji służbom ochrony środowiska uda się zaprowadzić porządek na terenie rezerwatu i wykarczować wybujałą ponad miarę roślinność, która zagłusza dziewięćsiła.