Po naszej czwartkowej publikacji „Doświadczenia za zagranicy” w redakcji rozdzwoniły się telefony. Chełmianie nie kryli swojego oburzenia z powodu nie zawsze uzasadnionych, ich zdaniem, i nie do końca jasnych zagranicznych wojaży swoich przedstawicieli.
– Jestem właścicielką firmy, która odprowadza do budżetu miasta kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie w charakterze podatków – mówi nasza Czytelniczka. – Nie mam nic przeciwko nawiązywaniu i utrzymywania kontaktów z zagranicznymi partnerami. Pod warunkiem jednakże, że nie są to wyjazdy turystyczne lecz przynoszą konkretne efekty, na przykład postaci nowych miejsc pracy. A w Chełmie, jak było największe bezrobocie w regionie, tak jest.
Największe emocje i niezadowolenie wzbudził wyjazd Zbigniewa Matuszczaka, zastępcy prezydenta Chełma oraz Marka Karwowskiego, członka ZM, do Lyonu. Przypomnijmy, że panowie pojechali do Francji za darmo na zaproszenie warszawskiej firmy, aby zobaczyć jak wyposażane są tam hale sportowe.
– I wy nazywacie taki wyjazd bonusem, przecież to jawna korupcja – padały oskarżenia. – Zobaczymy, w jaki sprzęt wyposaży chełmską halę radny Karwowski, który niedawno stał się etatowym fachowcem odpowiedzialnym za inwestycje i infrastrukturę sportową.
Nasi Czytelnicy przypominają, że urzędnicy samorządowi nie powinni ustawiać się w jednym szeregu z właścicielami prywatnych aptek, których na wycieczki zapraszają przedstawiciele bogatych firm farmaceutycznych. Nie powinni dawać powodu, który mógłby rzucić na nich choć cień podejrzeń.
Oberwało się i prezydentowi Henrykowi Dżamanowi.
– Pokażcie mi choć jedno biuro podróży, które na kilka dni do Brukseli czy Berlina wysyła za 200 lub 300 zł – to kolejny głos. – Sam chętnie pojadę. Dlaczego prezydent jedzie zapoznawać się z technologiami utylizacji śmieci do Niemiec na koszt cementowni? Firma ma spalać te odpady, a przecież każdy wie że w cementowni z brytyjskim kapitałem pracują niemieccy fachowcy.
Na te, m. in. pytania odpowie Z. Matuszczak, zastępca prezydenta miasta w jutrzejszym wydaniu „Dziennika