Łukasz Dargiel z Włodawy chciał założyć własną działalność gospodarczą. Liczył
na pomoc urzędu pracy. Zamiast tego, jak twierdzi, został oszukany.
– Zdziwiłem się, gdy podsunięto mi umowę dotyczącą pieniędzy z Europejskiego Funduszu Społecznego. Odmówiłem, bo zabiegałem o inną, korzystniejszą, dotację. Nie wspomnę już o tym, że na decyzję czekałem półtora miesiąca, a na podpisanie umowy, kolejny miesiąc. A wszystko powinno być załatwione w ciągu 30 dni!
To nie jedyne pretensje, jakie pan Łukasz ma do urzędników. – Musiałem odbyć unijne szkolenie, które nijak miało się do dofinansowania, które chciałem otrzymać – opowiada Dargiel.
– Powiedziano mi też, że maksymalna kwota, o którą mogę się ubiegać, to 17,8 tys. zł, tymczasem ta suma powinna być wyższa o ponad 600 złotych, bo tyle wynosiło wtedy sześciokrotne średnie wynagrodzenie krajowe.
Bezrobotny skarży się, że urzędnicy nie chcieli mu wydać wzoru umowy i regulaminu programu, w ramach którego są przyznawane dotacje na podjęcie działalności.
– Nie dowiedziałem się też, dlaczego właśnie dla mnie zabrakło pieniędzy na dofinansowanie z Funduszu Pracy. Przecież złożyłem wniosek jako jeden z pierwszych – skarży się nasz Czytelnik.
– Jestem poruszony bałaganem, który panuje w tym urzędzie. Dlatego powiadomiłem lubelską prokuraturę, Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, starostę i Wojewódzki Urząd Pracy.
Włodawski urząd pracy odpiera zarzuty. – Ten pan nie otrzymał dotacji z Funduszu Pracy, bo po prostu zabrakło środków przeznaczonych na ten cel. Dlatego zaproponowaliśmy mu pieniądze z projektu EFS, a on się zgodził – mówi Zbigniew Woszczyński, dyrektor PUP we Włodawie.
– Ale złożyliśmy wniosek o dodatkowe pieniądze z Funduszu Pracy. Chcemy je przeznaczyć dla osób bezrobotnych, na rozpoczęcie własnej działalności.
A co z długim oczekiwaniem na decyzję? Dyrektor tłumaczy, że było niezależne od urzędników.
– Byliśmy w stałym kontakcie z bezrobotnymi i informowaliśmy ich na bieżąco. Z tego, co wiem, nikt nie miał pretensji. Tym bardziej decyzja tego pana jest zaskakująca, bo wszyscy bezrobotni, którzy ubiegali się o dotacje, dostali je i nie zgłaszają zastrzeżeń.