Janusz Ł. z Chełma brutalnie zamordował dwie kobiety. Mimo to lubelska prokuratura uznała, że nie zasłużył na najsurowszą karę. Chciała dla niego tylko 25 lat więzienia. Ale sąd skazał go na dożywocie.
- To sprawiedliwy wyrok - powiedział nam mieszkający w Chełmie krewny ofiar. Nie chciał więcej mówić na ten temat.
Do makabrycznej zbrodni doszło 5 lipca 2002 roku. Agata R. prowadziła sklep odzieżowy przy ul. Lubelskiej w Chełmie. przyszła do pracy z matką Aliną. Nie chciała być tego dnia sama. Od dawna bała się swojego dawnego przyjaciela 52-letniego Janusza Ł. Mężczyzna groził jej zabójstwem. Traktowała to poważnie, bo wcześniej robił awantury a nawet bił. Dlatego nie chciała już z nim być.
Feralnego dnia Janusz Ł. przyszedł do sklepu z kanistrem benzyny i pistoletem. Potem tłumaczył w prokuraturze, że broń była mu potrzebna, bo chciał popełnić samobójstwo. Nie mógł przeboleć, że Agata nie chce już z nim być. - Planowałem, że zastrzelę się przy niej w sklepie - twierdził.
Wypadki potoczyły się inaczej. Nie wiadomo, co oprawca powiedział po wejściu do sklepu. Przechodnie widzieli tylko przez szybę, że mierzy z pistoletu do młodszej kobiety, a potem do niej strzela. Zakrwawiona Agata R. usiłowała wybiec ze sklepu. Dobiegła do drzwi. Janusz Ł. był jednak szybszy. Chwycił ją i wciągnął do środka. Potem padł kolejny strzał. Janusz Ł. podpalił sklep i wybiegł na zewnątrz. Po chwili nastąpiła eksplozja. Wybuchł kanister z benzyną.
Ze sklepu wybiegła Agata R. Paliło się na niej ubranie. Przechodnie zgasili płomienie gaśnicą samochodową. Próbowała coś powiedzieć, ale nie była w stanie. Żyła jeszcze trzy dni. Zmarła w siemianowickim Centrum Leczenia Oparzeń. Strażacy znaleźli w sklepie zwłoki jej matki. Kobieta została postrzelona w klatkę piersiową.
Janusz Ł. przez cały proces nie wypowiedział ani jednego słowa. Milczał nawet wtedy, gdy sędzia zapytał go, o co prosi sąd w ostatnim słowie. Oprócz podwójnego zabójstwa sąd uznał go winnym wzniecenia pożaru i znęcania się nad dawną przyjaciółką.
Wyrok zapadł przed kilkoma dniami i nie jest jeszcze prawomocny. - Adwokat oskarżonego złożył już zapowiedź apelacji - powiedziała nam wczoraj Barbara du Chateau, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie