Grzyb, wilgoć i szczury. W takich warunkach mieszka 14-letnia, niepełnosprawna Ania. Jej mama od kilku lat zabiega o mieszkanie komunalne. Bezskutecznie.
To tutaj Irena Strelczuk ze swoją 14-letnią córką, wynajmuje mieszkanie. Ania, córka pani Ireny, ma zespół Downa. Choruje na serce i astmę oskrzelową. Od dwóch tygodni nie była w szkole. Źle się czuje.
- To nie są warunki dla żadnego dziecka, a co mówić chorego - mówi pani Irena. - Najgorzej jest teraz, kiedy pogoda zaczyna się psuć. Boję się nadchodzącej zimy. Nie wiem, jak damy sobie radę.
No i jeszcze te szczury. Nie pomagają trutki, ani pułapki. Potrafią wejść w nocy na łóżko. W ogóle się nie boją ludzi.
Pani Irena stara się o mieszkanie
od prawie trzech lat. Dwa lata czekała, żeby w ogóle znaleźć się na liście oczekujących. Była 170. Teraz ma 139 pozycję. Co miesiąc chodzi do prezydenta. Co tydzień do urzędników. Rozmawia, prosi i nic. - Daliby jej w końcu to mieszkanie - mówi sąsiadka Strelczuków. - Przecież to dziecko jest cały czas chore. Nie powinno mieszkać w takich warunkach.
Panią Irenę wspierają także pomoc społeczna i szkoła, w której uczy się Ania. - Robimy, co możemy. Rozmawiamy z urzędnikami, piszemy pisma. Wszystko bez skutku - mówi Małgorzata Kwiecińska, dyrektor Zespołu Wychowania i Pomocy Psychologiczno-Pedagogicznej
nr 1 w Chełmie. - Ania coraz częściej choruje, a w przypadku dziecka upośledzonego, każda nieobecność jest niezwykle trudna do nadrobienia. To naprawdę tragedia,
że rodzina nie może liczyć na pomoc.
Zdzisław Szwed, dyrektor miejskiego Wydziału Infrastruktury zapewnia, że sprawa pani Strelczuk jest priorytetowa. - Wiemy, że sytuacja jest ciężka i robimy, co w naszej mocy, aby mieszkanie dla tej pani znaleźć szybciej - mówi. - Ale mieszkań po prostu nie ma. Może uda się znaleźć coś do remontu.
Pani Irena dość ma obietnic. Usłyszała ich wystarczająco dużo i z ust dyrektora wydziału, i prezydentów. Może czas w końcu je spełnić?