Pracowity dzień mieli przedwczoraj włodawscy policjanci. Jako pierwszy, już o godz. 10, dał im się we znaki Paweł J., pacjent szpitala psychiatrycznego, który wymknął się spod oka lekarzy. Jego jednak szybko udało się złapać.
Nie był to jedyny fałszywy alarm w wykonaniu tego mężczyzny. Około godz. 20 zadzwonił na policję. Między nim a oficerem dyżurnym wywiązała się rozmowa:
– Widział pan kiedyś wielki pożar – spytał Jan M.
– Tylko w telewizji.
– To czas, żeby zobaczył pan na żywo.
– Gdzie pan jest?
– Na stacji paliw.
Żądnego mocnych wrażeń delikwenta, będącego zresztą pod wpływem alkoholu, udało się w końcu zatrzymać. Przewieziono go na oddział psychiatryczny. Jak się okazało, bywał tam częstym gościem.