Kościół rektoralny pw. św. Jozefata w Lublinie zostaje użyczony na 20 lat parafii greckokatolickiej. – Warto zatroszczyć się o potrzeby religijne uchodźców – podkreśla arcybiskup Stanisław Budzik.
Kościół przy ul. Zielonej został zbudowany w 1786 r. jako cerkiew prawosławna. Do naszej diecezji trafił w 1922 r. Już dwa lata później świątynia z przyległymi budynkami i ogrodem została przekazana arcybiskupowi Edwardowi Roppowi, metropolicie mohylewskiemu na prokatedrę. W budynkach przykościelnych zorganizowano wtedy seminarium duchowne archidiecezji mohylewskiej – Instytut Misyjny. W 1929 r. przy Instytucie otwarto publiczną kaplicę wschodnią, która działała do 1934 r.
W latach 1945-1950 przy kościele mieścił się diecezjalny zarząd Caritas. Później w części budynków urządzono mieszkania, a część zajęło przedszkole. W ostatnich latach przy kościele funkcjonuje Kuchnia św. Alberta, a sama świątynia (po przeróbce z cerkwi ma kształt prostokątny) była udostępniana personalnej parafii obrządku bizantyjsko-ukraińskiego.
– Ta świątynia w centrum Lublina była od początku związana z duchowością i kulturą Wschodu. Została zbudowana pod koniec XVIII wieku przez greckich kupców działających w Lublinie. Nosząca pierwotnie wezwanie Bogarodzicy służyła ludności prawosławnej i związana była z patriarchatem w Konstantynopolu – pisze w liście do wiernych arcybiskup Stanisław Budzik i dodaje: – Dziś patrzymy z podziwem na bohaterski naród ukraiński, broniący swojej i naszej niepodległości. Z utęsknieniem oczekujemy sprawiedliwego pokoju i nie ustajemy w wysiłkach, aby pomóc ludziom szukającym schronienia i bezpieczeństwa, także na terenie naszej archidiecezji. Obok zapewnienia uchodźcom z Ukrainy miejsca do godnego życia, warto również zatroszczyć się o ich potrzeby religijne, a także pomóc w stworzeniu warunków do integrowania się wokół własnego języka i kultury. W ostatnim czasie w Lublinie zwiększyła się znacznie liczba osób narodowości ukraińskiej. Wśród nich są także grekokatolicy.
I właśnie oni prosili arcybiskupa o użyczenie im miejsca do sprawowania kultu. Decyzja właśnie zapadła. Użyczony zostanie kościół rektoralny przy ul. Zielonej.
– W centrum miasta mamy wiele kościołów, więc użyczenie jednego z nich grekokatolikom nie utrudni naszym wiernym uczestnictwa w liturgii, a istniejącej od 30 lat w Lublinie parafii greckokatolickiej pomoże rozwiązać problemy duszpasterskie – tłumaczy arcybiskup i podkreśla: – Nie zmieni się w żaden sposób funkcjonowanie Kuchni Brata Alberta przy ul. Zielonej, prowadzonej przez Bractwo Miłosierdzia.
Parafia greckokatolicka w Lublinie obejmuje więc dwa kościoły. To kościół Narodzenia Najświętszej Marii Panny w Muzeum Wsi Lubelskiej (al. Warszawa 82) i kościół św. Jozafat (ul. Zielona 3).
– Powołana została już komisja, w skład której weszło trzech przedstawicieli archidiecezji i trzech przedstawicieli naszej parafii. Podczas pierwszego spotkania ustalono plan dalszych działań związanych z przekazaniem kościoła – opowiada ks. Mitrat Stefan Batruch, proboszcz parafii greckokatolickiej w Lublinie. – Teraz rozpocznie się sporządzanie inwentaryzacja i badanie stanu technicznego budynku. Potem potkamy się i przygotujemy tekst umowy użyczenia.
Kiedy to może nastąpić? Komisja ustaliła, że nie później niż w dniu 400-setnej rocznicy męczeńskiej śmierci św. Jozefata, który patronuje kościołowi przy Zielonej.
– Chcielibyśmy tego dnia spotkać się tam na uroczystych obchodach. Mam nadzieję, że wezmą w nich udział hierarchowie obu kościołów – podkreśla ks. Mitrat Stefan Batruch.
Zanim to jednak nastąpi kościół będzie musiał zostać przystosowany do potrzeb parafii greckokatolickiej.
– Nasz obrządek różni się trochę od rzymskokatolickiego. W tej chwili, kiedy korzystamy z kościoła na zasadzie gościa, przed naszymi spotkaniami musimy trochę poprzestawiać, a potem wrócić do poprzedniego ustawienia. Kiedy kościół zostanie nam użyczony na 20 lat już tego robić nie będziemy musieli. Nie oznacza to jednak, że nie będziemy chcieli gościć przedstawicieli kościoła rzymskokatolickiego. Jeśli wyrażą taką wolę, oni także będą tam gościnnie miło widziani – podkreśla ks. Batruch.