Powrót do Śródziemia rozczarowuje, choć "Niezwykła podróż” nie jest złym filmem. Jackson po wielkim sukcesie "Władcy Pierścieni” postanowił pójść za ciosem i nakręcił prequel trylogii.
"Władca pierścieni” Tolkiena dostarczył Jacksonowi wspaniałego materiału na trzy pełne epickich wydarzeń filmy. W "Hobbicie” nie ma takiego potencjału. I to niestety widać. Reżyser rozłożył ekranizację skromnej książki na trzy filmy. Dlatego niemal trzygodzinna "Niezwykła podróż” grzeszy dłużyznami. Spotkanie krasnoludów i Gandalfa w domu Bilbo wlecze się niemiłosiernie. Lepsza jest druga cześć filmu pełna pościgów i walk, choć i tu pojedynek na zagadki Bilbo i Golluma można by było spokojnie skrócić.
Świetnie prezentuje się Śródziemie – od strony plastycznej trudno coś "Niezwykłej podróży” zarzucić. Może zbytnią sterylność przedstawionego świata. Znakomite są efekty specjalne. Pejzaże Nowej Zelandii to najlepsza reklamówka zachęcająca do zwiedzenia wysp.
Razić może natomiast użycie kamery rejestrującej 48 klatek na sekundę zamiast tradycyjnych 24. Momentami miałem wrażenie, że oglądam film na "przyspieszeniu”.