To książka zaskakująca. Tytuł nie zapowiada tego, o czym będziemy czytać.
Można sądzić, że oto mamy przed sobą kolejną książkę martyrologiczną z całym okrucieństwem tego strasznego, obozu, w którym wykonywane były pseudomedyczne doświadczenia na kobietach. Tymczasem w miarę czytania ogarnia nas zdumienie, że nic z tych rzeczy.
Autorka, Alicja Gawlikowska-Świerczyńska z którą wywiad, czy raczej rozmowę, prowadzi Dariusz Zaborek to lekarka, była więźniarka Ravensbrück. Opowiada dziennikarzowi o swoim życiu. Życiu niezwykłym, dość długim (urodziła się w 1921 roku), w którym mimo tylu dramatów zawsze widziała jego jasną stronę. Nawet w takich strasznych warunkach.
Na pytanie Zaborka, czy wierzyła, że wyjdzie z piekła, żachnęła się: "głupie gadanie, mnie to denerwuje. Może dla kogoś to było piekło, ale nie dla mnie. (…) To kwestia odczuć indywidualnych. Jedni dramatyzują, inni się nie poddają. Zawsze doszukiwałam się stron pozytywnych. Nie było tam przyjemnie, ale czy wszystko, co nas spotyka na co dzień jest przyjemne? (…) Uważam, że obóz dla wielu kobiet nie był piekłem, ale teraz, po latach, dramatyzują, od czego zawsze byłam jak najdalej. Że pracowały od rana do wieczora, że daleko od rodziny, że bywały okresy głodu, że koleżanki szły na śmierć - to dla nich jest piekło. Myślę, że część opowieści to ubarwianie. Ludzie opowiadają tak, żeby swoja historię upiększyć, udramatyzować…”
I chociaż nie ze wszystkim się zgadzamy, to przecież jej niezwykły optymizm, witalność, niezależność w poglądach i filozofia życia i sposób myślenia każą podziwiać tę starszą panią, która wciąż jest młoda.
Nawet w warunkach Pawiaka, a później obozu koncentracyjnego, myślała pozytywnie i to pozwoliło jej lżej znosić sytuacje w jakich się znalazła. I wtedy i teraz potrafi cieszyć się życiem, korzystać z niego i widzieć jego jasne strony.
Niezwykła książka.