Ta debiutancka powieść Jodi Picoult ukazała się dwadzieścia lat temu. To nie ma większego znaczenia dla miłośników jej prozy, zresztą poruszającej sprawy ponadczasowe takie, jakie być może zdarzają się za wieloma zamkniętymi drzwiami.
Jedzie przez kraj prowadzona jego listami, czekającymi w oznaczonych urzędach pocztowych. Każdy list otwiera w niej szufladę wspomnień, przypomnień, refleksji, każdy inspiruje do innego spojrzenia w przyszłość.
To podróż pełna niespodzianek, wydarzeń, i emocjonalnych relacji, jakie w tym czasie nawiązują matka i córka.
Pozostawiony w domu mąż chce odzyskać żonę i córkę. Jeśli ma tego dokonać, będzie musiał bardzo się zmienić.
Historie relacjonuje pięcioro bohaterów – każdy ma własny punkt widzenia, swój osąd tego, w czym uczestniczy i co się dzieje. To samo wydarzenie opowiadają całkiem inaczej.
Niektóre wątki książki wydają się jednak potraktowane zbyt marginalnie (historia z Samem), ale może tak trzeba było, może właśnie to też jest sensem życia.