Autor książki poeta, prozaik, dziennikarz debiutował na łamach prasy rządowej, ale jego poezja szybko została uznana za niezgodną z linią partii. Liao Yiwu został skazany na 4 lata więzienia.
Zapewne i to pomogło mu w nawiązaniu kontaktów z tymi, którzy znajdowali się na najniższym szczeblu społecznej drabiny. Chętniej otwierali się przed nim, opowiadali historie niezwykłe, magiczne, fantastyczne i ponure. Tyle, że to było życie.
Ta książka to zbiór blisko 30 wywiadów, jakie przeprowadził Liao z różnymi rozmówcami. Wśród nich jest handlarz ludźmi, jest kierownik szaletu publicznego i trędowaty, jest śpiewak uliczny i człowiek prowadzący umarłych. Czasami wydaje się, że autor przenosi nas w odległą epokę, w czas dawno miniony i wręcz trudno uwierzyć, że do Chiny współczesne.
To drugie dno tego kraju i o nim tak mało wiemy. To profesje, wydarzenia i przesądy tak odległe od pojęć europejskich, że wydają się czasem wręcz groteskowe i nieprawdopodobne. Ale to także rozmowy z ludźmi, których reżim zepchnął do poziomu szaletu. Nie darmo mówi się o tej książce, że oddała głos "zakneblowanym grupom społecznym”. Z pewnością tak się stało.
Mimo wszystko zadziwiający jest w tych opowieściach brak wyraźnego buntu ze strony bohaterów. Wydaje się, że są pogodzeni ze swoim losem, a niektórzy nawet akceptują go. Trędowaty, który uczestniczy w spaleniu swojej żony – jeszcze żywej, godzi się z tym, bo w ten sposób właśnie jemu pomogła społeczność wiejska i powinien być jej wdzięczny.
Jednak, jeśli ktoś się spodziewał, że będą to reportaże w stylu europejskim, emocjonalne, wartkie, może się rozczarować. To niemal beznamiętne opowieści, odpowiedzi na pytania często wydają się wyprane z emocji, zrezygnowane. To jest intrygujące jeśli potrafimy przestawić swój sposób myślenia o mentalności rozmówców Liao.
Jak podały agencje, pisarz Liao Yiwu kilka dni temu uciekł z Chin do Niemiec