Bezpretensjonalna, głęboka, elegancka. Taka jest ta książka, bo i taka jest rozmowa, którą Kazimiera Szczuka prowadzi z prof. Marią Janion.
Profesor Janion opowiada o swojej rodzinie; ojcu alkoholiku i pięknej matce, która po ucieczce od męża musiała oddać Marię "na przechowanie” do rodziny. Pod opieką surowego wujostwa dziewczynka okazała się być "niedobrym dzieckiem”. To wtedy, pod wpływem "Małego Dziennika” ojca Kolbego zrodziła się w niej "miłość do Żydów”: "Rozumiałam, że Żydzi mieli być tacy okropni jak ja. Źle się uczyłam, byłam bardzo nieposłuszna.”
Powrót do matki przypadł na okres dorastania Marii i okupacji Wilna. Wtedy też zrodziła się wielka miłość do miasta, ale też do nauki, literatury, wileńskich bibliotek. Pani profesor wspomina też studia polonistyczne w Łodzi, studenckie przyjaźnie, działalność w Kole Polonistycznym. Opowiada też o swojej fascynacji koleżankami i przyjaźni z Marylą Żmigrodzką, która przetrwała lata. A także o pracy w Instytucie Badań Literackich, która była dla niej i wielkim wyzwaniem, i pasją.
Sporo w tej książce wycinków z profesorskiego życia, dygresji o kulturze, historii, polityce. Ale też tzw. codziennego życia i bieżących jego obserwacji. Nie ma tematów tabu; Janion opowiada o swojej fascynacji marksizmem, przystąpieniu do PZPR, zainteresowaniu kobietami.
Erudycja, humor, szczerość, dystans do siebie – to zapamiętam z tej rozmowy. Ważnej rozmowy, ale też prostej, czytelnej, w jakiś sposób zwyczajnej. I to, moim zdaniem, najważniejsza jej wartość.