Podsumowanie roku 2009
Z miastem związało się kilku znakomitych reżyserów młodego pokolenia, którzy robią tu premiery. Powstają nowe festiwale o znaczeniu międzynarodowym. I co roku powraca ciągle oryginalna i fascynująca Noc Kultury, będąca manifestacją potencjału artystycznego Koziego Grodu.
Noc Kultury, 6.06.09
Około 250 niebiletowanych imprez w około stu miejscach złożyło się na ubiegłoroczną Noc Kultury. Działania artystyczne odbywały się od popołudnia do późnych godzin nocnych zarówno w typowych dla kultury i regularnie ją goszczących salach i plenerach, jak też w nietypowych i mniej typowych dla niej pomieszczeniach i przestrzeniach otwartych, w tym jeszcze nigdy nie zagospodarowanych artystycznie.
Ożywiono m.in. skwer między ulicą Radziszewskiego a parkingiem Hotelu Mercure Unia, piwnicę kamienicy ul. Olejna 2 i amfiteatr przy ulicy Odlewniczej.
Ośrodek Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych "Rozdroża” zaskoczył zjawiskowym koncertem tria YallaYalla na balkonach kamienicy Krakowskie Przedmieście 39, gdzie instytucja ma swoją siedzibę.
Z salowych występów najciekawszy był performance muzyczny Roberta Kuśmirowskiego. W Warsztatach Kultury przy ulicy Popiełuszki, zajmujących pomieszczenia po dawnych warsztatach samochodowych, artysta zaaranżował coś na kształt elektronicznego laboratorium retro i w takiej scenerii dał elektroindustrialny koncert.
Ubiegły rok należał do Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych "Rozdroża”. Miesiąc po rewelacyjnych Kodach nowa miejska instytucja kierowana przez Mirosława Haponiuka odpaliła kolejny festiwal, którego trudno było nie zauważyć i który trzeba było zauważyć. Przez prawie miesiąc Lublin był przestrzenią wystawienniczą dla kilkunastu znakomitych artystów.
To była niezwykła wystawa. Na ulicach i placach miasta można było obejrzeć efekty działań współczesnych artystów z kraju i z zagranicy, zaproszonych przez kuratora Waldemara Tatarczuka. W jednym przypadku przede wszystkim posłuchać .
Na skwerze przy ul. Ewangelickiej obywał się nieustający "Koncert pitagorejski”, czyli instalacja Paula Panhuysena. Rozbrzmiewały, kontrastując z ulicznym gwarem, dźwięki aluminiowych dzwonków rozwieszonych między drzewami i uruchamianych przez wiatr.
Wokół drzewa rosnącego przy placu Wolności Włodko Kaufman zbudował z desek amfiteatr nazwany "Ekoteatr”. W korytarzu kamienicy ul. Złota 2 Leszek Lewandowski stworzył "Kanał”. Ta niewielka studzienka, mająca około 50 cm wysokości, dzięki odpowiedniemu wykorzystaniu luster i światła, sprawiała wrażenie, że jest nieskończonym tunelem do wnętrza ziemi.
Na placu pomiędzy ulicami Żwirki i Wigury a Grottgera Robert Kuśmirowski usypał z ziemi piramidę, której odwzorowaniem był sam wykop, i w sumie stworzył konstrukcję układająca się w symbol nieskończoności.
Najważniejszym wydarzeniem muzycznym minionego roku była pierwsza edycja Festiwalu Tradycji i Awangardy Muzycznej "Kody”. Było to pierwsze duże przedsięwzięcie Ośrodka Międzykulturowych Inicjatyw Twórczych "Rozdroża”, nowej miejskiej instytucji powołanej na bazie Fundacji "Muzyka Kresów”.
To, czym od lat zajmuje się fundacja Jana Bernada i Moniki Mamińskiej, czyli tradycyjna muzyka, spotkało się na festiwalu ze współczesną awangardą muzyczną. Przez trzy majowe dni lublinianie mogli podziwiać wybitnych artystów z kraju i z zagranicy. Na różnych scenach odbywały się zadziwiające koncerty, w których wykonawcy archaicznej muzyki współpracowali z muzykami awangardowymi.
W studiu Polskiego Radia Lublin śpiewaczki Zespołu Międzynarodowej Szkoły Muzyki Tradycyjnej wystąpiły z perkusistami Janem Pilchem i Markiem Olmą. W wirydarzu oo. Dominikanów trio Phonos ek Mechanes przeprowadziło z tradycjonalistami Janem Gacą, Ewą Grochowską i Maciejem Filipczukiem "Zbyt ostrą wymianę dźwięków na laptopy i skrzypce”.
W filharmonii odbył się koncert Agaty Zubel, Cezarego Duchnowskiego, Marcina Grabosza i Anastazji Bernad, w którym ludowe pieśni kurpiowskie zabrzmiały w wersjach oryginalnych oraz w przetworzeniach klasycznym i współczesnym.
Wyjątkowo atrakcyjnym muzycznie i wizualnie dodatkiem do głównego nurtu imprezy był retrofuturystyczny spektakl "Elektrownia dźwięku” wrocławskiego zespołu Małe Instrumenty, opowiadający o fabryce, w której następuje przemiana dźwiękowych kompozycji w energię elektryczną i światło.
Prowadzony przez Pawła Passiniego neTTheatre – Teatr w Sieci Powiązań po wyrzuceniu z podwałbrzyskiej Srebrnej Góry przeniósł się w 2008 roku do Lublina i działa w strukturach Centrum Kultury.
Dzięki temu u nas w ubiegłym roku odbyły się premiery dwóch znakomitych spektakli – "U.F.O. Spotykacz”, kooprodukcji z Teatrem Współczesnym w Szczecinie, i "Turandot”, wspólnej realizacji z Grupą Coincidentia z Białegostoku. Każde z tych przedstawień to inna konwencja i inna tematyka. I każde fascynujące. Przy czym drugie bardziej poruszające i imponujące wielością użytych środków.
Passini, przywołując wątki z częściowo autobiograficznej, niedokończonej opery Pucciniego i przedstawiając fakty z życia kompozytora, który tworzył swe ostatnie dzieło walcząc z rakiem krtani i borykając się z wyrzutami sumienia po samobójczej śmierci służącej, zrealizował wielowymiarowy spektakl mówiący przede wszystkim o cierpieniu.