Wchodzisz, rozglądasz się po ścianach, patrzysz na podłogę i natychmiast wychodzisz.
Jest nim bowiem artysta nieprofesjonalny, przedstawiciel sztuki naiwnej, człowiek, który wykonywał swoje realizacje malarskie w domach, ozdabiając ściany, sufity i podłogi, a także przedmioty codziennego użytku. Kompleksowo malował pokoje, klatki schodowe, kuchnie i łazienki.
Iłarion Daniluk ściany zamalowywał wzorzystymi kompozycjami albo wielkoformatowymi pejzażowymi obrazami z elementami przyrody i cywilizacji. Na sufitach zostawiał wielobarwne plafony z motywami roślinnymi. Podłogi zdobił ornamentami geometrycznymi i roślinnymi.
Jego malarstwo wyróżnia się wyjątkową dbałością o detal, bogactwem kolorystycznym i wielką wyobraźnią. Widać w tych realizacjach idealizm autora, dążącego do upiększania wnętrz, i jego pragmatyzm, dzięki któremu mieszkania nie tracą nic ze swej funkcjonalności. Oba wymiary koegzystują w pełnej harmonii.
Szefowie lubelskiej galerii podeszli niezwykle ambitnie do tematu i zaaranżowali jej pomieszczenia na podobieństwo mieszkania nawiedzonego przez Zenka, jak zwano na Podlasiu tego wędrownego artystę. Wykonali rekonstrukcję jednego z jego podłogowych malowideł. Na ścianach pojawiła się tapeta reprodukująca jego zdobienia i wydruki fotograficzne dokumentujące jego malarstwo. Rozstawione i rozwieszone zostały przedmioty umajone przez artystę, m.in. kwietnik i ścienny wieszak.
Ktoś może zapytać, co to ma wspólnego z linią programową galerii, która dotąd starała się promować nawet nie tyle sztukę współczesną, co aktualną. Taką, której autorzy stawiają ważne pytania dotyczące rzeczywistości, w której żyjemy. Na pewno ta wystawa jest eksperymentem. Estetycznym i ideowym. Tym razem to galernicy zdają się pytać. Czy sztuka użytkowa musi być czymś gorszym od wysokiej? Czy prawdziwy artysta to taki, który skończył akademię? Jak dzieło zmienia swoje znaczenie w zależności od kontekstu? Wreszcie - jak ocalić niszczejący dorobek jednego z najwybitniejszych przedstawicieli sztuki naiwnej?
Anna Nawrot i Jan Gryka nie są w stanie kupić wszystkich domów i mieszkań na Białostocczyźnie, w których swoje realizacje zostawił Zenek, i stworzyć jego muzeum. Ale przygotowaną przez siebie wystawą upowszechniają jego sztukę - przypisaną do konkretnych miejsc, trudno wystawialną i mało znaną w kraju. Być może ktoś majętny znajdzie sposób na "unarodowienie” i zakonserwowanie tych specyficznych dzieł.