Kto nie zląkł się chłodu i przyszedł w piątek na wirydarz dominikański, zobaczył występy, które będzie długo i dobrze wspominał.
To zjawiskowe przedstawienie miało premierę na początku kwietnia. Od tamtej pory nie było grane i chyba nie będzie grane ponownie w czerwcu. Zatem piątkowa prezentacja była rzadką okazją do jego zobaczenia.
A jest na co patrzeć, a także czego słuchać i czym się zachwycać. Młody aktor-lalkarz Daniel Arbaczewski składając i rozkładając wieloczęściową i wielofunkcyjną drewnianą scenę, animując metalowe lalki, ocierając się o teatr przedmiotu i dając popis żywej gry aktorskiej inscenizuje średniowieczny epos rycerski.
Ożywia i gra Rolanda, Króla Karola, Oliviera, Ganelona, Biskupa Turbina, Króla Marsyla, Blakandryna i Posłów Saraceńskich. Toczy dworskie narady i rozgrywa bitwę wielkich armii. A na koniec odprawia głównego bohatera z pola walki do Boga na unoszącym się ku górze łożu śmierci.
W tym aktorskim tour de force wspiera go muzycznie Agnieszka Kołczewska. Grając na baterii instrumentów perkusyjnych, m.in. kongach, darabukach, deszczowych kijach i talerzach, raz podkręca dynamikę akcji, innym razem ilustracyjnie podkreśla klimat sceny.
Zabytkowy wirydarz dominikańskiego klasztoru okazał się doskonałą scenerią dla tego wyjątkowo oryginalnego i udanego spektaklu przywołującego zamierzchłe czasy. Zaś początkowy i finałowy występ Baletu Dworskiego "Cracovia Danza” z tańcami z początku XV wieku stał się idealną klamrą "Nocy średniowiecznej”.