To nasza ostatnia premiera. W tym budynku – ogłosił przed spektaklem „Anioł za lodówką” Arkadiusz Klucznik, dyrektor Teatru Andersena. Być może to przypadek, ale naprawdę świetnie się złożyło, że historię teatru na Starym Mieście kończy tak poruszające i piękne przedstawienie.
Są tu trzy wątki: współczesnej polskiej rodziny mieszkającej w kamienicy przy placu Zamkowym, rodziny żydowskiej mieszkającej tu przed wojną oraz tytułowego anioła, który zagubiwszy swą aureolę zamieszkał za lodówką. On oraz leniwy kot próbują pomóc chłopcu, który na dachu kamienicy toczy walkę z kamiennymi potworami.
Autorka tekstu, Grażyna Lutosławska pokazuje jakże odległych sobie czasowo ludzi, tak jednak do siebie podobnych. Żyją codziennymi małymi problemami, czasem się spierają, ale przede wszystkim kochają. Są wspomnienia, stare zdjęcia znalezione w szufladzie, cudownie pokazany początek szabatu.
Wszystko jest proste, ale nie banalne. Dla dorosłego. Niestety dzieci, zwłaszcza te młodsze mogą mieć małe problemy z połapaniem się we wszystkich wątkach. Moja 8-latka, nieco zaskoczona kurtyną, zapytała: gdzie było zakończenie? Bo dla niej najważniejsza była historia kota i anioła, w której lekko się pogubiła. Ale może gdybym wcześniej wyjaśnił jej dokładnie o czym będzie spektakl, nie miałaby tego problemu. Chyba warto w ten sposób podejść do wizyty z dzieckiem na „Aniele za lodówką”.
Reżyser Daniel Arbaczewski stworzył wzruszającą bajkę o magicznym mieście. Z pewnością nie byłoby jednak tak dobrze, gdyby nie scenografia Amira Genislawa, wciągająca muzyka Rafała Rozmusa i wizualizacje Bogusława Byrskiego. Tym spektaklem Lublin może wszędzie się chwalić. Mamy ciekawą historię i umiemy pięknie ją opowiedzieć.
Najbliższe spektakle „Anioła za lodówką” już we wtorek, 14 czerwca o godz. 9.30 oraz w piątek 17 czerwca. Bilety kosztują 17 zł. Spektakl dla widzów od 7 lat.
A Teatr Andersena jesienią zaprosi już do swojej nowej, ale wciąż tymczasowej siedziby w Centrum Spotkania Kultur. Oby z kolejnymi tak dobrymi premierami.