Pinokio po premierze, pierwsze koty za płoty. W pierwszym akcie spektakl dłuży się i nuży, gdybym był dzieckiem, poszedłbym sobie do domu na przerwę. W drugim akcie aktorzy idą na całość i jest zabawa. Ale czy to wystarczy?
No właśnie. Pomimo znakomitej scenografii Macieja Chojnackiego z tym pierwszym aktem coś nie gra. Z jednej strony występują dłużyzny w tekście, z drugiej aktorzy się ślimaczą po scenie. Jakby szukali swojej drogi do „Pinokia”. I drogi do tekstu. W teatrze on zawsze jest najważniejszy. I dobrze jest, kiedy aktor potrafi mówić, wie o czym mówi i wie, do kogo chce mówić.
Lubelski „Pinokio” w Teatrze Osterwy zmienia się nie do poznania w drugim akcie. Pod kątem jakości spektaklu to są dwa zupełnie różne przedstawienia. Scenografia Macieja Chojnackiego (kapitalny pomysł na parter, pierwsze piętro, a nawet drugie) wymusza na aktorach cyrkową mobilność, bardzo dobre kostiumy wzmacniają baśniowy świat. Chojnacki każe animować Sąsiadce z pieskiem (Jolanta Deszcz-Pudzianowska) psiego, odpustowego dmuchańca, aktorka robi to popisowo. Cudowny rekin majestatycznie pływa po scenie, by - jak zjawiskowy sterowiec - wyruszyć w kierunku widowni i odlecieć wejściem dla widzów. Jeśli dodać do tego, że Kobiecie z pieńkiem (Hanka Brulińska) w sukurs idzie Daniel Olbrychski, użyczając głosu Pieńkowi - to jest nieźle.
Co z rolami? Bezapelacyjnie najlepszą rolę zbudowała zjawiskowa Jowita Stępniak. Jej Niebieskooka Wróżka uwodzi urodą, precyzyjnym gestem i ruchem - oraz co najważniejsze - pięknym sposobem mówienia. Dojrzała technika, inwencja i lekkość, z jaką buduje rolę - szacunek. Wtóruje jej aktorską klasą Magdalena Sztejman (Sąsiadka z ciastkiem/Surowa Szefowa). Ale nic dziwnego, Sztejman to w tej chwili czołówka zespołu aktorskiego w Osterwie. A panowie? Świetny Przemysław Gąsiorowicz (Zaradny karczmarz/On), wyśmienity, poruszajacy się posuwistym ruchem Wojciech Dobrowolski w sutannie (Strasznie dobry człowiek/Dyrektor teatru) i popisowo grający Witold Kopeć (Policjant z zasadami) - nasycają widowisko radością i wdziękiem. Świerszcz filozof (Marek Szkoda) pięknie lewituje na drzewie. A Pinokio (Daniel Salman) jeszcze szuka do Pinokia swojej drogi.
Jakby tego było mało to bardzo dobra muzyka (Adam Milwiw Baron), wyjątkowo udana choreografia (Urszula Parol - szacunek) i stroboskop robią dobrą robotę. Tyle że reżyser (Jakub Roszkowski), podkręcając tempo, nasycając widowisko hip hopowym tańcem i akrobacjami, gubi po drodze słowo i przesłanie Pinokia. Cóż. Forma bierze górę nad treścią, cyrkowa formuła bawi, po wyjściu zostaje dojmujące uczucie pustki. A może to po to, żeby sięgnąć po Pinokia na półkę, przechowywanego od dzieciństwa jak największy skarb, otworzyć i smakować słowo, czytając:
I co dalej? - spytał Pinokio.
Nic - westchnął Gepetto z rezygnacją. - Jesteśmy zgubieni...
Zgubieni? Dlaczego zgubieni? - zaprotestował Pinokio. - Daj mi, tato, rękę i uważaj, żebyś się nie poślizgnął.
Dokąd mnie teraz prowadzisz?
Spróbujemy raz jeszcze. Chodź i nic się nie bój.
===
Teatr im. Juliusza Osterwy, Pinokio według powieści C. Collodiego. Tłumaczenie/adaptacja/reżyseria: Jakub Roszkowski, scenografia/kostiumy: Maciej Chojnacki, choreografia: Urszula Parol, muzyka: Adam Milwiw Baron, przygotowanie wokalne: Izabela Urban. premiera 02.03.2019