Trochę jak medyk posługujący się endoskopem i trochę jak Tezeusz przemierzający labirynt kreteński
Poprzednie przedstawienie Lubelskiego Teatru Tańca reżyserowane przez Kalinowskiego było poświęcone mężczyźnie - Wacławowi Niżyńskiemu. W swoim najnowszym spektaklu nasz choreograf i tancerz zajmie się kobietą.
Nie chodzi tym razem o konkretną postać. - Po prostu od dawna chciałem zrobić przedstawienie o kobiecie jako zjawisku - mówi artysta. - Ono mnie fascynuje swoją odmiennością od mojej płci, intryguje swoją większą złożonością i nieraz pociąga estetyką.
Szczególnie interesujące jest dla Kalinowskiego wnętrze kobiety, zarówno duchowe, jak i fizyczne. - Ciekawi mnie, co gra w duszy kobiecej, ale też co dzieje się w jej ciele - wyznaje szef Lubelskiego Teatru Tańca. - To drugie przede wszystkim w kontekście macierzyństwa.
Z uwagi na rolę matki, jaką może pełnić kobieta, badanie jej wnętrza jest dla Kalinowskiego także wyprawą do zarania człowieka. - Ta wędrówka jest docieraniem do miejsca, w którym rodzi się życie ludzkie - opisuje artysta. - W efekcie jest to dla mnie w pewnym sensie sentymentalna podróż do moich początków.
Jak to w teatrze tańca, wszystkie te zagadnienia zostaną przełożone na scenie na ruch taneczny, gesty i mimikę. - Wystąpią oczywiście kobiety - zapowiada Kalinowski. - Zaprosiłem trzy tancerki: Barbarę Czajkowską, Justynę Konstańczuk i Beatę Mysiak.
Premiera w sobotę o godz. 19 (tylko na zaproszenia). Kolejne przedstawienia w niedzielę i poniedziałek, także o 19. Miejsce: Sala Nowa w Centrum Kultury, ul. Peowiaków 12. Bilety po 20 zł (normalne) i 10 zł (ulgowe).