Do 21 wzrosła liczba potwierdzonych zatruć salmonellą w trzech przedszkolach na terenie powiatu świdnickiego, o których pisaliśmy w ubiegłym tygodniu. Nadal jednak nie wiadomo, co było przyczyną.
– Najwięcej przypadków zanotowaliśmy w przedszkolu w Woli Piaseckiej, gdzie zatrucie salmonellą potwierdziło się u 13 dzieci. Do tego trzeba doliczyć kolejnych osiem przypadków z dwóch innych przedszkoli z terenu powiatu świdnickiego – informuje Jan Nowicki, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Świdniku.
– Zbadaliśmy już praktycznie wszystkie dzieci, które się zgłosiły i miały objawy. Zostało nam troje, które są w tym momencie w trakcie antybiotykoterapii i musimy zaczekać do jej zakończenia. Trwają też badania osób dorosłych, które miały kontakt z chorymi dziećmi, m.in. ich rodziny.
Badania, które świdnicki sanepid prowadził w firmie cateringowej dostarczającej posiłki do przedszkoli, nie wskazały nieprawidłowości. – Przebadaliśmy personel. Mamy też wyniki mikrobiologicznych badań sprzętu i naczyń używanych w kuchni. Badania nic nie wykazały – mówi Nowicki. – Pobraliśmy też próbki żywności. Problem polega jednak na tym, że upłynęło dużo czasu i nie mieliśmy np. możliwości zbadania posiłków z okresu, kiedy wystąpiły pierwsze objawy, bo takie próbki placówka ma obowiązek przechowywać tylko 72 godziny – dodaje dyrektor i tłumaczy, że u dzieci, które trafiały do lekarza, nie została początkowo zdiagnozowana salmonella tylko np. rotawirus. W związku z tym były one zupełnie inaczej leczone i dopiero po kilku dniach, kiedy okazało się, że to salmonella, szpital zgłosił to do sanepidu.
– W takich przypadkach mamy już ograniczone możliwości działania. Mogliśmy zbadać tylko próbki żywności według stosowanych w przedszkolach jadłospisów. Nic w nich nie znaleźliśmy – wyjaśnia dyr. Nowicki.
Nic nie wykazały też badania w innej firmie, która dostarczała z kolei surówki do przedszkoli oraz badania personelu przedszkoli.
– Sprawa jest bardzo niejednoznaczna. Jest wiele domysłów i poszlak. Nie ma ani dowodów na to, że źródłem zatrucia było jedzenie, ani nie znamy nosicieli bakterii, którzy mogli zarażać innych lub żywność – zaznacza Nowicki. – Obecnie nie mamy nowych zgłoszeń, a część chorych dzieci już wyzdrowiała.